Idę na ognisko ,więc szybko teraz dodam. Muszę was rozczarować, to jest taka przejściówka zanim akcja się rozwinie. Taki powrót Jedi - tylko nie Jedi ,ale Falko ...Następna cześć jest lepsza.
XII
Godzinę temu wylądował ,właśnie jechał taksówką do domu. Uważnie przyglądał się drodze , z radością przyznał ,że od jego ostatniej wizyty nic się tu nie zmieniło.
- Długo nie było pana w Polsce ?-zapytał z ciekawością taksówkarz
- Tak ?odpowiedział pewnie ,nie odwracając głowy od okna ,wciąż myślał o swoim życiu ,zastanawiał się co by było ,gdyby . Gdyby posłuchał wtedy głosu serca i zostawił Kingę ,pewnie byłby teraz bardzo szczęśliwy. Nie byłby tak sławny ,nie miałby tylu pieniędzy ,ale miałby coś ,czego nie można kupić. Szczęście i miłość.- Niestety jest już za późno ?myślał.-Ona jest szczęśliwa ,ma rodzinę ,nie będę niszczył jej życia ,poza tym pewnie nienawidzi mnie za to ,jak ją wtedy potraktowałem ,nie dziwie jej się-myślał ,a z każdą kolejną myślą jego twarz stawała się coraz bardziej posępna.
-Już jesteśmy ?z rozmyślań wyrwał go ciepły głos taksówkarza
Zapłacił mu ,wyciągnął walizkę z bagażnika i udał się w kierunku swojej willi. Stał pod drzwiami ,już kilka krotnie naciskał dzwonek. Pukał. Cisza . -Adam !-krzyknął zdenerwowany .-Pewnie znowu zapomniał ?myślał. Zadzwonił do niego kilka razy ,Adam wciąż nie odbierał. Postanowił udać się do szpitala. ?Może jest w pracy ?myślał z nadzieją. Mimo ,że willa znajdowała się kilka kilometrów od Szpitala w Leśnej Górze postanowił pójść tam pieszo. Wysiłek dobrze mu zrobił , cieszył się tym spacerem. W końcu udało mu się odreagować. Świeże ,rześkie , polskie powietrze koiło jego umysł ,czuł się tu swobodnie , brakowało mu ojczystego kraju. Nawet nie zauważył ,kiedy znalazł się przed drzwiami szpitala. Przez chwilę zastanawiał się ,czy wejść ,zimny wiatr zachęcił go do tego skutecznie. Dopiero teraz poczuł jak bardzo zmarzł ,to był środek lutego ,a on miał tylko cienką ,skórzaną kurtkę. Wszedł do szpitala ,poczuł uderzenie ciepłego powietrza. Rozejrzał się po korytarzu ?Nic się tu nie zmieniło-pomyślał z uśmiechem ,kierując się w stronę pokoju lekarskiego. Przechodziło obok niego wiele znanych mu osób ,ale żadna go nie poznała.-Aż tak się zmieniłem?- pytał się w myślach. Rzeczywiście wyglądał teraz całkiem inaczej .Miał na sobie ciemne dżinsy , t-shirt , czarną ,skórzaną kurtkę i adidasy ,do tego jego włosy były w lekkim nieładzie. Wyglądał kilka lat młodziej ,przyciągał damskie spojrzenie pewnie przechadzając się po szpitalu. W końcu dotarł do pokoju lekarskiego ,wszedł do środka ,na sofie siedziała pochłonięta w lekturze Lena ,Piotr pisał coś na tablicy z grafikiem operacji.
-Przepraszam ,widzieliście może mojego brata ?-zapytał pewnie
-Przepraszam pana ,ale chyba nie powinien pan go tu szukać . To jest pokój lekarski-stwierdziła chłodno Lena ,nie odrywając wzroku od gazety
-Pani doktor ,sadzę ,że to jednak jest odpowiednie miejsce-stwierdził arogancko Falkowicz ,wysyłając w jej stronę ironiczny uśmiech
Kobieta podniosła oczy znad gazety ,spojrzała w jego stronę ,patrzyła się na niego uważnie, znów przetarła oczy z niedowierzaniem.
-Pan profesor ?-zapytała niepewnie , stojący przy drzwiach mężczyzna przypominał profesora ,ale jego strój sugerował jej ,że prawdopodobnie to nie on
-Pani Leno- odpowiedział grzecznie podchodząc do niej i całując jej dłoń
- Co pan tu robi ?-zapytała zszokowana Starska
-Jak już wspominałem ,szukam Adama-stwierdził złośliwie się uśmiechając ,cieszył się z zakłopotania lekarki
- Jest na bloku ?odpowiedział za nią Piotr ,dopiero teraz oderwał się od tablicy
-Witam pana dyrektora- powiedział Falkowicz podchodząc do Piotra ,ciągle uśmiechał się w ten charakterystyczny sposób
- Witaj Andrzeju ?odpowiedział Piotr , jego również zdziwił strój profesora-Co cię tu sprowadza ?-zapytał chłodno
- Mój drogi ,wyobraź sobie ,że wróciłem ?odpowiedział przewracając oczami
-Do Leśnej Góry ?-zapytała zszokowana Lena ,niewyobrażana sobie powtórki rządów profesora ,nie był lubiany ,budził w niej niechęć
-Niestety pani doktor ?odpowiedział udając smutnego ? Wiem ,że usychaliście za mną z tęsknoty ,ale muszę was zawieść-odpowiedział ironicznie-Pielęgniarki znów nie będą miały o czym plotkować-dodał śmiejąc się pod nosem .Miny lekarzy były bezcenne. Mieszanina strachu ,ulgi i szoku malowała się na ich twarzach ,powodując u niego jeszcze większe zadowolenie
-To ja może pójdę do bufetu ?powiedział rozbawiony ?Czy byliby państwo w stanie poinformować Adama ,że na niego czekam ?stwierdził nie zapytał ,nie czekając na odpowiedź wyszedł z pokoju ,zostawiając lekarzy w jeszcze większym szoku. Kierując się do bufetu spotkał na korytarzu Ninę ,nie poznała go.
- O pani doktor ,jak bardzo mi przykro ,że pani mąż nie jest już ordynatorem- powiedział obdarzając ją ironicznym uśmieszkiem
Blondynka odwróciła się słysząc jego słowa ,spojrzała na niego z niedowierzaniem.
-Ty?- zaczęła wściekła ,podchodząc bliżej niego
-Między nami mówiąc nie nadawał się do tego ?wyszeptał ze współczuciem
-Jak śmiesz-warknęła wściekła Rudnicka ,jej oczy ciskały gromami ,była cała czerwona
-Jak zawsze urocza- powiedział radośnie Falkowicz znów wysyłając do niej ironiczny uśmiech ,odwrócił się na pięcie i zostawił rozwścieczoną kobietę.
-Tego mi było trzeba-zaśmiał się w myślach
W bufecie było wiele osób. Podszedł do lady ,zdegustowany przejrzał menu i poprosił szybko o zwykłą kawę z mlekiem.-Tu nie można nic zjeść- pomyślał-Kawa jest chyba bezpiecznym rozwiązaniem-dalej myślał- patrząc na kartę dań z odrazą. Pani Maria podała mu ją ,patrząc podejrzliwie ,nic nie mówiła ,nie była pewna ,czy to on.
-Dziękuję pani Mario-odpowiedział grzecznie zabierając swoją kawę i kierując się w stronę najbliższego stolika ,siedzieli przy nim Klaudia i Konica, reszta stolików była zajęta
-Czy mogę ?-zapytał patrząc w ich stronę
-Tak ?odpowiedzieli jednocześnie. Usiadł naprzeciwko nich ,wypił łyk kawy ,skrzywił się ?To ma być kawa? pomyślał , z odrazą odsuwając od siebie filiżankę czarnego płynu
- Ale wam się zebrało na odwiedziny ?zaczął Konica
-Nam ?-zapytał z ciekawością Falkowicz
- Miesiąc temu odwiedziła nas Zosia , kilka dni temu Wiki ,teraz pan ?wyliczył Konica
- Wiktoria ?-zapytał z niedowierzaniem
- Mhhm- przytaknęła Klaudia ? Chyba pan jeszcze pamięta doktor Consalidę?- zapytała lekarka
-Tak ,oczywiście-odpowiedział bez zastanowienia
-A co tu do nas pana sprowadza?- zapytał z ciekawością Konica
-Adam ?odpowiedział chłodno ,wstając z krzesła i kierując się w stronę wyjścia, właśnie zobaczył idącego korytarzem brata
-Falkowicz- westchnął lekarz
-Dziwny facet-dodała zdziwiona jego zachowaniem Klaudia
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Adam ?powiedział chłodno ,podchodząc do brata ,który szedł w towarzystwie jakiegoś lekarza
-O kurcze! Sorry Andrzej ? rzekł ze smutkiem Adam
- Nie przejmuj się ,czułem ,że zapomnisz ?powiedział pewnie Falkowicz- Skończyłeś już ?-zapytał
- Tak ,zaraz się przebiorę i możemy jechać-stwierdził Adam ?Przyjechałeś taksówką ?-zapytał brata
-Nie ,przyszedłem na nogach ?rzekł Andrzej
-To jakiś żart ?zaśmiał się Adam ?Przecież z domu do szpitala jest jakieś 10 km-powiedział niedowierzając
-Lubię spacery ?odparł z uśmiechem Falkowicz
- Zawsze mnie zadziwiasz ? rzekł Adam
-Lubię zaskakiwać braciszku - powiedział szczerząc się złośliwie w jego stronę- A to kto?- zapytał z wyższością patrząc na stojącego obok nich mężczyznę
- A to jest nasz nowy chirurg ? Paweł Skotnicki- powiedział Adam- A to jest profesor Andrzej Falkowicz
-Miło mi poznać ?powiedział z pogardą Andrzej ,wyciągając w jego stronę rękę
-To naprawdę pan! Ten słynny chirurg i odkrywca leku na SM ! ?wrzasnął z niedowierzaniem mężczyzna
- Niestety ,już nie jest miło ?powiedział ignorując mężczyznę i kierując się w stronę wyjścia ?Czekam przy twojej deskorolce ?krzyknął na odchodne ,zostawiając osłupiałego ,młodego lekarza
- To naprawdę on ?-zapytał Adama z niedowierzaniem
-Andrzej ? Ja znam tylko jednego ?zaśmiał się z zachowania nowego lekarza
-Inaczej go sobie wyobrażałem ?powiedział młody chirurg
- Jak ?-zapytał rozbawiony zaistniałą sytuacją Krajewski
- No tak jako starszego pana po sześćdziesiątce , w garniturze i w okularach-powiedział chirurg
-HHhahhahaahha .Trzymajcie mnie ! Jak mu to powiem ,to się chyba ze złości spali ?zaśmiał się Adam-Oj nie chciałbym być w twojej skórze brachu
- Dlaczego ?-zapytał Skotnicki
- Znając mojego brata ,prawdopodobnie nigdy nie będziesz stał nawet na hakach -powiedział całkiem rozbawiony Adam ,odszedł w stronę pokoju lekarskiego ,zostawiając załamanego lekarza.
Proszę o komentarze !
Mm.. pociągający Falko bez garnituru :* Świetna część. Liczę że w następnej będzie Wiki i Andrzej :) CZEKAM JUTRO!!!! Buźka / Julka
OdpowiedzUsuńPiękne !! Żal mi Andrzeja bo myśli że Wiki jest szczęśliwa,a tak na prawdę nie jest bo straciła męża i sama wychowuje dziecko i przede wszystkim tęskni za Andrzejem :( DZIŚ PROSZĘ O NEXT!!! / Malwina
OdpowiedzUsuńCudo!!! Dodasz dziś następną część ? / Kryśka
OdpowiedzUsuńTeraz jadę autokarem ,będę jeszcze jechała jakąś godzinę (tak mi się wydaje) . Jeśli zdążę to zaraz dodam ,a jeśli nie to spodziewajcie się next'a tak około 23. Bardzo dziękuję za komentarze. ;D
OdpowiedzUsuńTo kiedy /Adi
OdpowiedzUsuń