środa, 4 czerwca 2014

Kolejna część. Coś mi się wydaje ,że za szybko je dodaje .:D Niedługo wyjeżdżam ,więc w ciągu następnych dwóch dni "zaleję" was następnymi. Zdaję sobie sprawę ,że na razie to nic ciekawego ,ale pisałam to w styczniu. Sądzę ,że trochę się rozwinęłam i będą one odrobinę lepsze w miarę dodawania. A teraz trochę Falko.

                                                                  V 

Obudził się z wielkim bólem głowy. Ostatniego takiego kaca miałem na trzecim roku studiów ?pomyślał - pocierając dłonią skronie- Tylko wtedy obudziłem się w żeńskim akademiku z wytatuowanym na łopatce smokiem ?zaśmiał się na samo wspomnienie tamtych wydarzeń. Zrobił sobie czarną kawę i usiadł na skórzanym fotelu w swoim prawie pustym apartamencie. Po rozwodzie Kinga zabrała z ich mieszkania większość mebli ,ale wcale mu to nie przeszkadzało , lubił przestrzeń ,a te różowe , bezgustne  kanapy wybrane przez Kingę powodowały u niego mdłości. Jak można mieć taki gust ! ? pomyślał . Mimo ostrego kaca , cieszył się na wspomnienie wczorajszego wieczoru . Może Wigilia w towarzystwie whisky i barmana to trochę desperacki czyn , nawet jak na niego ,ale wczoraj dużo sobie wyjaśnił . Zdał sobie sprawę z popełnionych błędów , w końcu zrozumiał co w jego życiu jest najważniejsze . Od prawie siedmiu lat mieszkał w Stanach . Co prawda po sukcesie jego leku na SM okrył się sławą i fortuną ,ale ten sukces nie przyniósł mu takiej radości na jaką liczył . Bez niej, jego życie było puste , pozbawione radości . Musiało upłynąć dużo czasu ,żeby to zrozumiał ,że ta rudowłosa kobieta była promykiem słońca w jego szarym życiu. Chciał ją odnaleźć ,ale bezskutecznie. Adam milczał jak zaklęty. Czuł ,że obwinia go za jej wyjazd. Widział ,że jego brat również tęskni za najlepszą przyjaciółką , tym bardziej czuł się z tym źle. Zniszczył życie sobie , jej i jeszcze bratu , którego bardzo kochał ,mimo że nie okazywał tego w widoczny sposób. Kiedy wrócił z Kingą z podróży poślubnej , dowiedział się ,że Wiktoria wyjechała .Tak po prostu , bez słowa wyjaśnień . Z dnia na dzień . Chciał porozmawiać z Agatą ,ale okazało się ,że ona również wyjechała . Nawet najbliżsi przyjaciele nie wiedzieli , dokąd pojechały . Może wiedzieli , ale nie chcieli powiedzieć , nie jemu , tej szuji. Miesiąc później dostał propozycję pracy w prestiżowym nowojorskim szpitalu . W Polsce nic go już nie trzymało , spakowali się , dom zostawili w rękach Adama i wyjechali . On i jego  ??kochana ?? żona. W Stanach zrobił niesamowitą karierę , stał się światowej sławy chirurgiem , zawsze o tym marzył ,a może tylko tak mu się wydawało. Założył własną , cenioną klinikę , której zyski uczyniły go milionerem. Powinien się cieszyć z takiego obrotu spraw . Jego nazwisko widniało w encyklopedii medycznej ,ale wciąż czuł się pusty , jakby jego szczęście i dusza nieodwracalnie odeszły w raz z nią. Właśnie podjął ważną decyzję . Zamierzał wrócić do Polski ,kraju , w którym pierwszy i ostatni raz zaznał szczęścia przy jej boku. Z Polską wiązały się jego jedyne miłe wspomnienia , dodatkowo czuł się zobowiązany wobec kraju ,który go wykształcił . Ostatnio stał się sentymentalny , tłumaczył to sobie kryzysem wieku średniego . Lubił Polska przyrodę , wschód słońca na Mazurach , samotne wędrówki po górach. W tym kraju  zaznał wiele przykrości .Wcześnie stracił rodziców . Nie mógł utrzymywać kontaktów z bratem. Wychowywał się w patologicznej rodzinie , swojej ciotki ,która traktowała go jak piąte koło u wozu. To przez te trudne dzieciństwo stał się taki ,pewny siebie , arogancki , butny ,egoistyczny , tłumaczył sobie ,że by coś osiągnąć trzeba iść po trupach do celu. Miał taki sposób bycia , taki system obronny , nie chciał znowu być tym zagubionym dziesięciolatkiem próbującym uchronić się od ciosów , nie chciał być ofiarą. Ale gdzieś zatracił siebie . Naprawdę stał się  bezuczuciowym egoistą , zdał sobie z tego sprawę dopiero teraz . Za późno. Już nie potrafił się zmienić , jego maska przywarła do niego na zawsze , skutecznie zakrywając jego prawdziwą naturę. Nagle z rozmyśleń nad sensem swojego życia wytrącił go dzwoniący telefon .
-Falkowicz , słucham ?rzekł beznamiętnie
-Hej Andrzej ,tu Adam , chciałem złożyć ci życzenia ? rzekł głos z komórki
- Dzięki , również życzę ci wszystkiego najlepszego -  oparł 
- Jak ci minęły święta ? ? zapytał Adam
- Znośnie ,a tobie ? ? zapytał 
- Całkiem nieźle ? odpowiedział dumnie
- Mam nadzieję ,że mój dom jeszcze stoi ? zaśmiał się 
- Nie spędzałem świąt w domu ,ale przed wyjazdem wszystko było ok. . A co tak  cie interesuje dom? ?zapytał zaintrygowany Adam ?Czyżbyś zamierzał przeprowadzić niespodziewaną inspekcję?
- Nie , niespodziewaną inspekcję . Pewnie zastał bym cię w łóżku z jakąś panienką. ?ironizował
- Przecież wiesz ,że się zmieniłem ? stwierdził wzburzony
- Taak , jasnnee ,ale wiesz Adasiu , ktoś mi kiedyś powiedział ,że ludzie się nie zmieniają ? oparł udając powagę
-Andrzej ..- rzekł zdenerwowany Adam
-No dobra żartowałem . Lubię się z tobą droczyć ? zaśmiał się ? Ale tak na poważnie , to po nowym roku wracam ?rzekł 
- Ale jak to wracasz ? Tak na stałe ?- zapytał zszokowany 
-Tak myślę , coś nie cieszysz się na moją wizytę ? powiedział udając rozczarowanego
-Nie znaczy , tak , po prostu mnie zaskoczyłeś ? odpowiedział zmieszany 
- Wiesz ,że lubię zaskakiwać ? stwierdził obniżając głos 
-Taak , zdążyłem się o tym przekonać ? powiedział niepewnie 
- Tylko pamiętaj ,żeby ogarnąć dom po imprezie ? powiedział stanowczo 
-Po jakiej imprezie ? ? zapytał wymijająco
- Adasiu , za długo się znamy , wiem kiedy kręcisz . Po prostu posprzątaj ? odparł arogancko
-Dobra ?rzekł zrezygnowany ? A co ty zamierzasz tu właściwie robić ? ?zapytał z ciekawością
-Pracować ? stwierdził automatycznie
-A co z twoją kliniką ? ? zapytał Adam
- Wiesz mam w niej 70 % udziałów , będę zbijać zyski , niech inni trochę się potrudzą-rzekł z ironią
-Aha , czyli ty , światowej sławy chirurg , zamierzasz pracować w publicznym szpitalu w  pipidówku ? rzekł z niedowierzaniem Adam ? Myślałem ,że to poniżej twojej godności ?rzekł udając ton jego głosu
- Nie , nie zniósł bym takiego ordynatora jak ty braciszku , zamierzam otworzyć w Polsce nową klinikę ? rzekł ironizując 
- Skąd wiesz ,że zostałem ordynatorem w Leśnej Górze ? ?zapytał zakłopotany
-Mam swoich informatorów , poza tym jestem z ciebie dumny ? odparł , śmiejąc się z zakłopotania brata
-Daruj sobie ? rzekł wkurzony Adam
-Nie , naprawdę cieszę się z twojego sukcesu ? rzekł poważnie
-Dzięki ? odparł ciepło
- Dobra dość tych uprzejmości , ostatnio się nie poznaję ?rzekł ? Spodziewaj się mnie w czwartek ? odpowiedział arogancko
- Dobra. ?odpowiedział -W ten czwartek ?!- dodał po chwili
-Tak .Widzę ,że ktoś ma spowolniony zapłon ? powiedział rozbawiony
- Po prostu chciałem przygotować się na najgorsze ? rzekł wkurzony 
- Co masz na myśli ? Tak bardzo się mnie boisz ?powiedział śmiejąc się do telefonu
- Nie chodzi mi o ciebie , tylko o twoją żonkę , panią różową landrynę ,która myśli ,że jest pępkiem świata ? powiedział udając Kingę
-Haaahaa. A ty nie słyszałeś nowych wieści ? ? zapytał całkiem już rozbawiony
-Nie ? powiedział z nutą ciekawości w głosie 
- Już nie jesteśmy małżeństwem ? rzekł dumnie
- Co ? Ale jak to ?!- krzyknął do telefonu
-Wiesz Adasiu , istnieją takie rzeczy jak rozwód ? powiedział mentorskim tonem
- Nie żartuj sobie , po prostu nic wcześniej nie mówiłeś ? rzekł z wyrzutem
- Teraz mówię ?odparł ? A jak tam z twoją jak jej tam było? ?zapytał 
-Chodzi ci o Julię ? stwierdził
-Tak. To jak ci się z nią układa ? ? zapytał niewzruszony
- Nie jesteśmy już razem ? powiedział ze smutkiem
- Co się stało ? ? zapytał poważnie 
- Nic. Poza tym ,że zdradziła mnie z kolegą  z pracy to nic ? krzyknął do słuchawki
- Wiedziałem ,że masz rogatą duszę ,ale ,że jesteś rogaczem ? stwierdził udając niedowierzanie
- Nie żartuj sobie ? rzekł poważnie Adam
- Ale w sumie jej się nie dziwie , jak Kuba Bogu , tak Bóg Kubańczykom ? powiedział dalej ironizując
-Daj już spokój ? powiedział błagalnym głosem Adam
- Dobra . To w takim razie będziemy wieść kawalerski żywot ? rzekł rozbawiony
- Na to wychodzi ? stwierdził udobruchany już Adam
- No to do czwartku braciszku ? powiedział 
- Do czwartku . Pa ? rzekł radośnie , po czym się rozłączył
Siedział już tak od kilku godzin . Cieszył się na powrót do Polski . Ostatnio jego relacje z Adamem znacznie się poprawiły ,a wspólne mieszkanie z bratem zwiastowało zacieśnienie się braterski więzi . Adam nie wiedział jak bardzo ważny jest dla niego . Był jego jedyna rodziną . Jedyną , o której wiedział.

2 komentarze:

  1. Jak już wcześniej pisałam, czytałam to ba forum :)
    Podoba mi się ta część i to nawet bardzo :D
    ~ruda

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi. Przepraszam ,że drugi raz muszę was tym katować ,ale żeby się tu przenieść ,to nie mogłam tak z trzydziestą częścią wyskoczyć ,muszę od początku powrzucać. Znamy się na forum ?

    OdpowiedzUsuń