W sumie mam teraz czas, a jutro tak nie za bardzo ,więc taka mała surprise .Kolejne części (prawdopodobnie 3 ). Dziękuje za komentarze. Jutro nie dodam, bo będę w miejscu ,gdzie trudno o internet.Muszę się pospieszyć z tymi częściami by wyrównać z forum, a do tego jeszcze długaśna droga.Nie chcę dodawać też zbyt szybko, bo czytanie z biegu całego opowiadania nudzi i nie wzbudza żadnych emocji, pozwala też na przegapienie drobnych szczegółów, które w przyszłości mogą okazać się kluczowe.Dzięki ,że chce wam się poświęcić trochę czasu na moje wypociny. Proszę o komentarz ! ( Wszystkich i każdego z osobna )
XIV
Część pierwsza
Była zaskoczona zachowaniem przyjaciółki. ?O co jej chodzi? Co jest aż takie pilne ?-pytała się w myślach w pośpiechu opuszczając pokój lekarski.
-Agata !-krzyknęła do blondynki
- Wiki ,to naprawdę nie jest najlepszy moment-rzuciła ,ciągnąc rudowłosą w kierunku sali rehabilitacyjnej
- Salka rehabilitacyjna?- zapytała lekko rozbawiona Wiktoria
- Nikt nie powinien nam tu przeszkadzać- stwierdziła poważnie internistka ,wpychając do środka przyjaciółkę
- Agata ,powiesz mi w końcu o co ci chodzi ?-zapytała poirytowana Wiktoria
- Może usiądźmy ?zaproponowała zmieszana ,wskazując na dwa materace w końcu pomieszczenia
Wiktoria spojrzała na nią pytającym wzrokiem . To rzeczywiście musiała być poważna sprawa. Znała Agatę od wielu lat ,takie zachowanie nie zwiastowało niczego dobrego. Usiadły ,blondynka westchnęła ciężko ,spojrzała prosto w oczy Wiktorii i zaczęła cicho:
- Wiki ? Nie wiem ,czy dobrze zrobiłaś przyjeżdżając tu teraz. Trochę to moja wina ,bo nic ci nie powiedziałam ,ale naprawdę chciałam dobrze. Miałaś ostatnio wiele problemów? -powiedziała smutno Agata ,patrząc w zielone oczy przyjaciółki
- Agatko ,proszę powiedz w końcu ?rzekła stanowczo Wiki ,nie wiedziała do czego zmierza Agata
- Nie wiem jak ci to powiedzieć ,ale powiem po prostu : Falkowicz wrócił- rzekła pospiesznie blondynka ,chciała to z siebie wreszcie wyrzucić
Kiedy usłyszała dwa ostatnie słowa zamarła.-Nie ,to niemożliwe-myślała ,ale zdała sobie sprawę ,że Agata mówi całkiem poważnie. Nie wiedzieć czemu jej serce zaczęło mocniej bić ,a zielone oczy zaszkliły się momentalnie. Od ich ostatniego spotkania jej myśli krążyły ciągle wokół jego osoby. Nie wiedziała co ma zrobić w takiej sytuacji. Po kilku minutach ciszy zaczęła :
- Nie mówiłam ci tego ,bo to nie była rozmowa na telefon ?rzekła smutno ? Miesiąc temu spotkałam Andrzeja na sympozjum w Londynie ,gdy tylko go zobaczyłam uciekłam ?powiedziała spokojnie ,po jej policzkach zaczęły spływać łzy ,Agata widząc to mocno ją przytuliła.
- Dzięki ,że jesteś ?powiedziała Ruda, patrząc z wdzięcznością na przyjaciółkę. Agata nigdy nie pytała ,nigdy nie oceniała ,zawsze potrafiła ją wysłuchać i pocieszyć. Była jej największym wsparciem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Adam wyciągnął go na zewnątrz ,zdziwiło go jego zachowanie .Gdy tylko go zobaczył zrobił się dziwnie podenerwowany.
-Adam ,co to miało być ?-zapytał zdenerwowany
- Andrzej , powinieneś jechać do domu ?stwierdził pewnie Krajewski , patrzył na niego nieobecnym wzrokiem
- Adam ,czy coś się stało ?-zapytał z troską
- Nie nic ,po prostu jedź dobrze ?- rzekł spokojnie
- Dobrze ?odpowiedział zdziwiony ? A ty nie kończysz dyżuru ?-zapytał pewnie ? Właśnie przyjechałem tutaj po ciebie ,chciałem powiedzieć ci ,że udało mi się namówić kilku dobrych chirurgów do współpracy ? kontynuował
- Tak ? To świetnie ,gratuluję ?odpowiedział szczerze Adam ? Muszę jeszcze coś załatwić ,za godzinę będę ?rzekł kierując się do wejścia
- Cześć- powiedział zaintrygowany jego zachowaniem Andrzej . ? Może ma jakieś problemy ?myślał
Wsiadł do samochodu i odjechał w kierunku swojej willi . Cały czas myślał o Adamie. ?Muszę z nim porozmawiać ?myślał ,naprawdę martwił się o brata.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siedział w bufecie już ponad godzinę. Zastanawiał się ,co się stało ,postanowił udać się do pokoju lekarskiego. Szedł korytarzem ,gdy natrafił na jakąś kobietę.
- To ty jesteś synem Wiki ?-zapytała ciepło ,przyglądając mu się uważnie
- Tak ?odpowiedział uśmiechając się do niej ? A pani to dr Hana Goldberg ?stwierdził pewnie
- Tak , masz świetną pamięć ?stwierdziła brunetka ? Alex tak ?-zapytała
-Mhhm- przytaknął
- Nie wiedziałem ,że Wiktoria przyjeżdża ? powiedziała Hana
- Chcieliśmy zrobić cioci Agacie niespodziankę ? rzekł chłopiec ,uśmiechając się zawadiacko
- Acha ?odpowiedziała radośnie ? A gdzie mama ?-zapytała kobieta ,chciała zobaczyć się z Wiktorią
- Chyba w pokoju lekarskim- stwierdził Alex
Oboje skierowali się w tym kierunku. Weszli do środka , w pokoju był tylko Piotr ,pisał coś na tablicy.
-Cześć kochanie ,nie widziałeś gdzieś Wiki ?-zapytała męża
- Wiki ?-powiedział zaskoczony ? Nie ? kontynuował ,dopiero teraz spostrzegł Alex?a
Do lekarskiego wszedł Marek.
--Cześć Hana ?powiedział do brunetki ?Alex ?krzyknął radośnie
-Wujek Marek ?powiedział uradowany chłopiec
- Hej młody ,a ty nie z mamą i Agatą ?-zapytał Rogalski
- Właśnie ich szukam ?odpowiedział malec
- Skończyłem już dyżur ,więc zaraz poszukamy ich razem-stwierdził mężczyzna ,wchodząc do przymierzalni
- Na długo przyjechaliście ?-zapytała ciepło Hana ,patrzyła prosto w jego ciemnoszare oczy
- Nie wiem ,mama dostała zaległy urlop w pracy ,może na tydzień-stwierdził Alex ? Wie pani jak to jest w pracy lekarza ,nie wiadomo kiedy nagle będzie się potrzebnym ?kontynuował pewnie
- To co młody idziemy ?powiedział wychodzący z przymierzalni Rogalski
- Dowidzenia ? powiedział na odchodne chłopiec
Hana przez chwilę patrzyła się w kierunku drzwi.
- Coś nie tak ?-zapytał zmartwiony Gawryło
- Nie ,wszystko ok. ?odpowiedziała kobieta ,uśmiechając się do niego , była zamyślona.
- A ile Alex ma tak właściwie lat ?-zapytała po chwili
- Nie wiem ,z sześć ?odpowiedział ? A co ?-zapytał z ciekawością Piotr
- A nie ,nic ,tak tylko pytam. Fajny dzieciak-stwierdziła Hana
- Miły to on może jest ,ale z tego co wiem od Adama to on tylko tak niewinnie wygląda ?zaśmiał się mężczyzna ? Podobno niezły z niego pokerzysta ?powiedział rozbawiony - Krajewski przegrał z nim sporo kasy ?dodał- Oczywiście Wiki nie jest tym faktem pocieszona
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wyszły z sali do rehabilitacji. Wiktoria postanowiła ,że jutro wrócą do Anglii. Resztę dnia chciała spędzić w towarzystwie Agaty .- Na szczęście wyjechał na sympozjum ?myślała , to była dzisiaj jedyna dobra wiadomość ,ale czy tak naprawdę była dobra? ?Chyba oszukuję samą siebie-myślała ,jej serce wciąż biło szybciej na myśl o Andrzeju . Otarła łzy ,doprowadziła się do porządku i ruszyły w stronę bufetu.
-Pani Marysiu ,nie widziała pani Alex?a ?-zapytała rozglądając się po sali
- Nie , mieliśmy tu spory ruch-odpowiedziała ciepło starsza pani
- Może jest w lekarskim ?powiedziała Agata
Kilka minut później były już pod drzwiami pokoju lekarskiego.
-Cześć ?powiedziała siedzącym na sofie Przemkowi i Hanie
-Hej Wiki ?odpowiedział ciepło Zapała
- Nie widzieliście może Alex?a ?-zapytała zmartwiona Rudowłosa
- Tak ,był tutaj , razem z Markiem poszli was szukać-powiedziała Hana
- Dzięki ?rzekła ciepło ? Do zobaczenia ?powiedziała ,wychodząc z pokoju
-Wiki zaczekaj !?krzyknął za nią Przemek
- Tak ?-zapytała
- Na długo przyjechaliście ?-zapytał ciepło Zapała
-Niestety ,jutro musimy już wracać-odpowiedziała smutno
- Może wpadlibyście dzisiaj do nas , robimy taką kolacje dla znajomych ,wiesz. Będą wszyscy ,Agata też ?zaproponował Przemek ,patrząc na blondynke
-No nie wiem ?odpowiedziała niepewnie Wiktoria ,nie miała ochoty na takie spotkanie
- Wiki ,nie daj się prosić-powiedział błagalnym tonem mężczyzna
- No dobrze . A Alex ?-zapytała
- Weź go ze sobą . Wprawdzie dziewczynki pojechały do dziadków-powiedział Zapała
- Dobra . To o której ta kolacja ?-zapytała Wiki
- O osiemnastej ?odpowiedział radośnie Przemek ,cieszył się ,że w końcu będzie mógł dużej porozmawiać z Wiktorią
- Pa ?powiedziała Wiki
-To do osiemnastej ?powiedziała wychodząca razem z nią Agata
Szybko ruszyły w stronę parkingu .
-Czy ja właśnie zgodziłam się iść na kolację do Zapałów ?-zapytała z niedowierzaniem Wiktoria
- Na to wychodzi ?stwierdziła Agata
- Nie, jakoś sobie tego nie wyobrażam-powiedziała smutno Ruda
-Nie martw się jakoś to będzie- powiedziała ciepło blondynka
- Agatko proszę ! Przecież to będzie jakaś masakra-powiedziała załamana Wiki ?Czemu ja ciągle muszę utrudniać sobie życie ?westchnęła ze smutkiem. Miała wystarczająco dużo problemów.
-------------------------------------------------------------------------------
Była już prawie osiemnasta. Byli już gotowi do wyjścia ,kiedy Alex zapytał :
-Mamo ,bo jestem bardzo zmęczony ,czy mógłbym zostać ?powiedział udając zaspanego
- Ty ? Zmęczony o osiemnastej ? Oj kochany ,coś mi się wydaje ,że jakaś operacja wyszła ?powiedziała ironicznym tonem
-Mamo ,proszę ?powiedział mały ? Przecież i tak będę się tam nudził ,to są twoi znajomi , w końcu się trochę rozerwiesz ,od śmierci taty cały czas jesteś smutna- powiedział stanowczo ,
-Alex ?powiedziała ,lecz przerwała nagle ,dotarło do niej ,że jej syn ma rację- Dobra ,ale poradzisz sobie sam ?-zapytała niepewnie
- Mamo ,przecież mam już prawie sześć lat-odpowiedział arogancko
- No właśnie sześć ,jesteś jeszcze za mały ?stwierdziła pewnie Ruda
- To może zadzwonię do Radka-wtrącił się Marek ? Zajrzy tu
-Radek ?-zapytała zdziwiona Wiki
- Myślę ,że to całkiem niezły pomysł-stwierdziła Agata
--------------------------------------------------------------------------
Właśnie szli do domu Zapałów. Był to nie duży ,jednorodzinny domek ,urządzony w tradycyjnym stylu. Ścieżkę prowadzącą do drzwi otaczał rządek jednakowych krzewów. Zadzwonili dwukrotnie. Otworzyła im Ola . Była ubrana w błękitną ,zwiewną sukienkę.
-Wejdźcie ?powiedziała uprzejmie ? Jesteście ostatni ?dodała
Weszli do środka ,szybko zdjęli płaszcze i udali się do salonu. Rzeczywiście wszyscy już byli. Przy dużym stole siedzieli : Hana ,Piotr ,Witek ,Borys ,Skotnicki, Klaudia ,Konica, Paweł ,Szymon, Sambor ,Przemek. W kuchni krzątały się Lena i Nina.
-Hej ?powiedzieli równocześnie
- Cześć , już myśleliśmy ,że nie przyjdziecie-powiedział Przemek ? A gdzie twój syn ?-zapytał
- Został w domu ?odpowiedział za nią Marek
- Acha ?powiedział Przemek- Pewnie był zmęczony po podróży
- Wątpię ?odpowiedziała pewnie Wiki ,zajmując miejsce między Skotnickim ,a Agatą- My się chyba nie znamy ?stwierdziła ,patrząc na Skotnickiego
-Tak .Paweł Skotnicki ,nowy chirurg-powiedział uprzejmie mężczyzna
- Wiktoria Ravenswood ?powiedziała ,ściskając jego rękę ? A co nie ma Adasia?- zapytała z nutą zawodu w głosie
-Niestety nasz pan ordynator wykręcił się w ostatniej chwili ,twierdząc ,że ma jakieś ważne sprawy do załatwienia ?stwierdził smutno Zapała
Przez cały wieczór śmiali się i rozmawiali ,było bardzo miło. ?Alex miał rację ?myślała ,rzeczywiście udało się jej chociaż na chwilę zapomnieć o problemach. Po kilku butelkach wina atmosfera zrobiła się jeszcze bardziej luźniejsza.
- Naprawdę ?zaśmiał się Przemek ,słysząc kolejną opowieść Wiki
- Tak . Wyobraźcie sobie ich miny . Na serio ,nie znam bardziej zabawnej osoby niż Anthony ?stwierdziła pewnie ? Znaczy znałam ?poprawiła się szybko ,jej dobry humor zniknął błyskawicznie
- Wiki ,wszystko ok. ?-zapytała z troska Agata
-Tak ?odpowiedziała smutno ? Chyba muszę już lecieć ?stwierdziła
- Już ?-zapytali z wyrzutem
- Znając Alex?a to pewnie po nocy ogląda jakąś operację-powiedziała zrezygnowana
- Operację ?-zapytał Konica
- Taaa. Nawet mi nie mów-westchnęła ciężko Ruda
- Na serio ?-zapytał rozbawiony Przemek
- Mhhm ?przytaknęła Agata
- Rośnie nam konkurencja ?zaśmiał się Rafał
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pół godziny później byli już w domu . Zgodnie z przewidywaniami Wiktorii ,Alex zasnął z tabletem w dłoni. Wyjęła go ostrożnie ,przykryła syna i zgasiła światło. Szybko się umyła , porozmawiała chwile z Agatą i położyła się spać. Jutro rano mieli samolot do Londynu. Mimo,że usilnie próbowała zasnąć nie udawało jej się to ,cały czas myślała o Andrzeju ,nie potrafiła odgonić od siebie natrętnych myśli. ?Czemu wrócił ? ?zastanawiała się ciągle.
Część druga
Właśnie dotarł do domu , otworzył drzwi ,wszedł do obszernego salonu swojej willi. Usiadł na czarnej ,skórzanej sofie ,wyciągnął się lekko i spojrzał na ekran telefonu . Miał pięć nieodebranych połączeń , wszystkie od swoich starych znajomych . ?Znajomych ?prychnął . Byli to ludzie ,z którymi łączyły go niegdyś wspólne interesy. Z zniesmaczeniem przejrzał listę nieodebranych połączeń ?Co z tupet ?warknął do siebie ? Pewnie dowiedzieli się ,że wróciłem i chcą złożyć mi propozycje nie do odrzucenia-zaśmiał się w duchu . Przejrzał pocztę ,wykonał kilka ważnych telefonów związanych z jego nową kliniką ,po godzinie wysiłku odetchnął z ulgą ,załatwił już wszystkie formalności. Podszedł do barku ,by wyciągnąć butelkę swojego ulubionego whiskey ,kiedy do środka wpadł Adam.
-O jesteś wreszcie ?rzekł pewnie ,nie odwracając wzroku od barku ? Co cię zatrzymało ?-zapytał z ciekawością ,dopiero teraz zauważył wzburzenie na twarzy brata
- Pilna operacja ?skłamał Krajewski ,potarł dłonią czoło
- Mhhm ?przytaknął nie dowierzając ,wyczuwał kiedy Adam kłamał
- Co świętujemy ?-zapytał Adam ,chciał zmienić temat
- Wyobraź sobie mój drogi bracie ,że za miesiąc odbędzie się otwarcie mojej nowej kliniki- rzekł tryumfalnie Andrzej ,podając mu szklaneczkę rudego płynu
- Gratuluję ?powiedział radośnie mężczyzna ,jednym chlustem wypijając zawartość szklanki ,potrzebował odrobiny alkoholu
- Wiesz ,wystarczy tylko jedno twoje słowo. Gdyby znudziła ci się ta cała Leśna Góra to posada w mojej klinice cały czas będzie na ciebie czekać ?rzekł pewnie Andrzej
- Wiem ,ale dzięki .Powiem krótko : Już nie raz z tobą pracowałem i wiem z czym się to wiąże ,w przeciwieństwie do tych twoich nowych nabytków ?zaśmiał się Adam
- Aż taki jestem surowy ? ?zapytał ironicznie ,robiąc minę zbitego szczeniaka Wypili już prawie cztery butelki . Obaj potrzebowali alkoholu ,męczyły ich natrętne myśli.
- Andrzej ,nie uważasz ,że ostatnio coś za często świętujemy ?-zapytał rozbawiony Adam
- Może troszeczkę ?rzekł lekko wstawiony Andrzej
- Też prawda ,jak człowiek ma sobie z tym wszystkim poradzić bez procentów ?stwierdził pijany mężczyzna ?Weźmy na przykład dziś , miałem kilka operacji, idę do lekarskiego i kogo tam zastaje ??-rzekł chorobliwie się śmiejąc
- Kogo ?-zapytał ,wypijając kolejną szklankę Jack?a Daniels?a
- A no Wiki ?rzekł szybko ?O sorry ,miałem ci nie mówić ?powiedział klepiąc go po ramieniu , tracił zdrowy rozsądek ? Oh ,a potem idę korytarzem i kogo widzę ?-zapytał retorycznie ?Ciebie bracie ?dodał rozbawiony ? Co za ironia ?dodał ciągle się śmiejąc
- Wiki ?wyszeptał niedowierzając
Rozległ się dźwięk dzwonka.
-To twój ?stwierdził pewnie Falkowicz ,nie był jeszcze aż tak pijany
- Oh , Agatka ? stwierdził radośnie Adam ,po czym odebrał telefon ,ledwo utrzymywał równowagę
- Cześć kotku ?rzekł pewnie
--------------------------------------------
- Czemu mnie nie było ,proste musiałem się napić-stwierdził rozbawiony
------------------------------------------
- Dlaczego ? Miałem niezłe zamieszanko ,brat marnotrawny powrócił z sympozjum-dodał rozbawiony
- Co ?!-dało się usłyszeć podniesiony głos blondynki
- Kotku nie krzycz tak ,głowa mnie boli- powiedział całkiem pijany
------------------------------------------------
- Co ? Tak szybko ,niech zgadnę, jak zwykle przez Andrzejka- stwierdził roześmiany
----------------------------------------
- Tak jestem pijany ?powiedział pewnie Adam
--------------------------------------
- Pozdrów ich ode mnie .Pa ?rzekł ,opadając ciężko na kanapę ? Andrzej , Andrzej ,Andrzej ?wyliczył beznamiętnie ? Jak bardzo musiałeś ją skrzywdzić ,że przez siedem lat nawet nie chciała przyjechać do Polski ?stwierdził . Mężczyzna nie odpowiedział ,siedział zasmucony ,pijąc kolejną dawkę whiskey. -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wstała wcześnie rano ,od razu skierowała się do kuchni ,poczuła upragniony zapach świeżo parzonej kawy. Przy kuchennym blacie krzątała się Agata ,była zamyślona ,nawet nie zauważyła ,że Wiktoria weszła do środka.
- Hej ?powiedziała ciepło Ruda
-Cześć Wiki ?odpowiedziała pewnie
- O której zaczynasz ?-zapytała Wiktoria ,nalewając do kubka kawę
- O 10 ?odpowiedziała smutno Agata ?Niestety nie będę mogła pojechać z wami na lotnisko ?dodała
- Poradzimy sobie ?odpowiedziała ciepło Rudowłosa ? Miałaś kontakt z Adamem ? Nie było go wczoraj u Przemka i Oli ,a chciałam z nim pogadać i zaprosić go na święta ?powiedziała Wiktoria
-Nie ?skłamała Woźnicka ,nie powiedziała przyjaciółce o wczorajszej rozmowie z Adamem
- No trudno ,zadzwonię do niego później ?stwierdziła Wiki ? Będę za tobą tęsknić ?powiedziała ciepło w stronę Agaty
- Ja za tobą też ,ty moja ruda złośnico-zaśmiała się blondynka
-Ejj ?powiedziała udając urażoną ,mocno przytuliła Agatę
Do kuchni wszedł zaspany Marek.
- Bo zrobię się zazdrosny ? zaśmiał się mężczyzna
- Już ci ją oddaje Mareczku ?stwierdziła Ruda ,siadając przy stole
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Agata i Marek dwie godziny temu pojechali do szpitala . Byli już gotowi ,zamówili taksówkę ,za godzinę mieli lot do Londynu.
- Masz wszystko ?-zapytała syna
- Nie mogę znaleźć moich szachów ?powiedział Alex ,widziała smutek w jego oczach
- Nie martw się znajdziemy je ?pocieszała go Wiki
-Mamo ,ale ja wszędzie ich szukałem ?stwierdził zrezygnowany ? A to są szachy ,które dostałem od taty ? powiedział spuszczając wzrok ,widać było ,że bardzo mu na nich zależy
- A gdzie mogłeś je zostawić ?-zapytała ciepło ,patrząc mu w oczy
- Może zostawiłem je wczoraj w bufecie-powiedział chłopiec
- Szpital jest po drodze, wpadniemy po nie ?stwierdziła ciepło ,głaszcząc go po włosach ,przytulił się do niej mocno - No chodź już ,bo się spóźnimy- powiedziała ,widząc w oknie nadjeżdżającą taksówkę
Kilka minut później byli już przed szpitalem.
- Niech pan chwilę poczeka ?rzuciła w stronę taksówkarza ,zamykając drzwi
- Musimy się pospieszyć ?powiedziała do syna ? Idź do pokoju lekarskiego ,zaraz tam przyjdę-dodała ,po czym skierowała się w stronę bufetu
- Pani Marysiu ,nie widziała pani szachów , Alex gdzieś je wczoraj zapodział ?-zapytała Rudowłosa
- Oh tak ,zostały tu ?powiedziała uprzejmie starsza pani ,podając jej mały pakunek
-Dziękuję bardzo ?westchnęła z ulgą . Pożegnała się z panią Marią . Była już blisko pokoju lekarskiego ,kiedy poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu ,odwróciła się ,zobaczyła go ,był dziwnie blady. Serce zaczęło jej wyrywać się z piersi.- Nie ?wyszeptała ,robiąc krok do tyłu
-Wiki ,proszę ,nie uciekaj ,porozmawiajmy ?powiedział cicho Andrzej ,patrzył na nią błagalnie
- Nie mamy o czym ?odpowiedziała ,odwracając się od niego ,po policzku zaczęły spływać jej łzy
- Wiktoria ,proszę- rzekł głośniej ,jej serce krwawiło . Zebrała resztki sił i szybko ruszyła przed siebie. Nie mogła opanować łez. Pospiesznie opuściła szpital ,zatrzymała się w przyszpitalnym parku ,usiadła na ławce. Próbowała się uspokoić ,ale jej serce biło jak oszalałe ,nie spodziewała się go tu spotkać .
Stał tak od kilku minut. Ciągle przed oczami miał jej zapłakaną twarz i smutne oczy. Był na siebie zły ,ale cóż mógł teraz poradzić ? Zrozum wreszcie ,ona nie chce cię znać ?myślał . Z całej siły uderzył pięścią w ścianę ,nie obchodziło go ,że wszyscy na korytarzu patrzą na niego jak na szaleńcza ,wysłał im swoje złowieszcze spojrzenie , po czym wybiegł ze szpitala. Rozejrzał się wokół ,nigdzie jej nie było ? Już tak łatwo nie odpuszczę ?powiedział do siebie ,po czym szedł dalej rozglądając się po okolicznych ulicach .-Może poszła do parku ,zawsze chodziła tam ,kiedy coś się stało ?myślał. Intuicja go nie zawiodła ,z daleka widział ją ,siedząco na ławce w przy starym dębie . Podszedł do niej ,siedziała skulona ,nawet go nie zauważyła ,płakała. Taki widok rozrywał mu serce. Usiadł obok niej i mocno ją przytulił ,nie opierała się. Chciał ,by ta chwila trwała wiecznie ,kiedy usłyszał jej cichy głos:
- Proszę odejdź .Zostaw mnie ?wyszeptała ,patrząc na niego ,jej szmaragdowe oczy mówił coś zupełnie innego
- Wiktoria ?powiedział nie spuszczając z niej wzroku
- Nie ułatwiasz mi ?stwierdziła smutno . Pierwszy raz od wielu lat był tak blisko ,nie mogła nad sobą zapanować ,kiedy był w pobliżu traciła zdrowy rozsądek ,wystarczyło jego jedno słowo ,a ona traciła grunt po stopami.
- Porozmawiaj ze mną ,daj mi szansę ..-zaczął Andrzej
-A czy ty dałeś nam szansę ?!- powiedziała głośno ,ocierając łzy
Nie odpowiedział ,wiedział ,że ma rację ,a to bolało go najbardziej.
- No właśnie ! Kochałam cię -powiedziała z wyrzutem Wiktoria
- Wiki przepraszam ,zachowałem się okropnie ..-powiedział smutno
- Okropnie ? Nawet nie miałeś odwagi spojrzeć mi w oczy, po tym wszystkim- powiedziała Rudowłosa
- Wiem ,stchórzyłem . Przepraszam cię za wszystko .-rzekł Andrzej ? Wiktoria kocham cię ,przez te lata cały czas myślałam o tobie-kontynuował . Gdy to usłyszała zamarła ,chciała odpowiedzieć mu tym samym ,ale nie potrafiła ,po tym wszystkim zdołała z siebie wykrztusić krótkie ?Przepraszam- jej serce biło jak oszalałe ,ale zebrała resztki swoich nadwątlonych sił i poszła w kierunku szpitala. Nie umiała zapomnieć ,zbyt wiele ją to kosztowało. Cała się trzęsła ,to było ponad jej siły. Udawała twardą ,ale tak naprawdę pod tą grubą powłoką kryła się delikatna i wrażliwa kobieta.
Został sam ,cały czas siedział na ławce . Obserwował oddalającą się Wiktorię. Zakrył twarz w dłoniach ,westchnął ciężko.- Czego ja się spodziewałem po tej rozmowie ?myślał ,zdał sobie sprawę ,że nadzieja prysła ,jej rany były zbyt głębokie. Czuł ,że wciąż go kocha ,a on wciąż kochał ją. ?Straciłem ją bezpowrotnie ?powiedział do siebie ,wiedział o tym od dawna ,ale dopiero teraz naprawdę zdał sobie z tego sprawę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Była cała roztrzęsiona ,szybko szła w stronę szpitala. Była w innym świecie ,nie wiedziała co się z nią dzieje ,nie widziała nic ,świat wokół wydawał się być nierealny , jak sen. Nie zdała sobie sprawy ,kiedy była już pod drzwiami leśno-górskiego szpitala ,weszła niepewnie do środka ,udała się do łazienki. Obmyła twarz wodą ,otrzeźwiło ją to .-Alex- powiedziała do siebie ,przypomniała sobie ,że miało jej nie być tylko kilka minut ,a o 11 mieli mieć samolot ,szybko opuściła toaletę ,udała się do pokoju lekarskiego. Przed wejściem przetarła oczy ,poprawiła włosy i weszła spokojnie.
-Mamo ,gdzie tak długo byłaś? ?zapytał siedzący na sofie Alex
- Trochę mi zeszło na poszukiwaniach ?skłamała ?Ale udało mi się znaleźć twoje szachy ?powiedziała dając mu drewniane pudełko
- Dziękuję ?powiedział przytulając się do niej ,spojrzał prosto w jej zaszklone oczy ?Płakałaś ?-zapytał chłopiec
-Nie kochanie ?skłamała uśmiechając się do niego niepewnie
- Wiki możemy porozmawiać ?stwierdziła ,nie zapytała siedząca przy biurku Agata
-Wiki ?krzyknął wchodzący do pokoju Adam ? Myślałem ,że macie o 11 samolot ?stwierdził niepewnie
- Bo mamy ?odpowiedziała smutno Ruda-Właśnie musimy wychodzić ?stwierdziła z wymuszonym uśmiechem
- To pa. Do zobaczenia -powiedział ciepło Adam ,żegnając się z przyjaciółką ? Wiki ,wszystko u ciebie w porządku ?-zapytał patrząc w jej nieobecne oczy
- Tak ?odpowiedziała automatycznie
- Pa Wiki ?powiedziała ciepło blondynka ? Jak tylko wrócicie do zadzwoń do mnie ?wyszeptała jej do ucha , Ruda przytaknęła . Agata z troską patrzyła na wychodzącą przyjaciółkę. Wsiedli do taksówki ,dwadzieścia minut później byli już na lotnisku ,dzięki półgodzinnemu opóźnieniu udało im się zdążyć na lot do Londynu.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Około siedemnastej byli już w swoim apartamencie. Tak jak postanowiła na początku ,mieli na resztę urlopu pojechać do Essex ,chciała zapomnieć tam o wszystkim. Lubiła atmosferę tego pałacu ,miała nadzieję ,że tam w końcu uda się jej uspokoić i przemyśleć wszystko w spokoju. Chciała spędzić te dwa tygodnie tylko z Alex?em. ?Z Alex?em ?westchnęła . Był tak bardzo do niego podobny ,patrząc na niego nie potrafiła nie myśleć o Andrzeju ,a po ostatnich wydarzeniach przychodziło jej to z jeszcze większym trudem. Mimo tego ,że starała sobie to wytłumaczyć ,że to dla jego dobra ,to coraz częściej zastanawiała się nad słusznością swojej decyzji. Czuła ,że krzywdzi ich obu. Przypomniała sobie reakcje Adama ,na wieść ,że jest adoptowany ,mimo ,że była to zupełnie inna sytuacja ,to nie chciała by Alex miał do niej żal, nie chciała go stracić , był dla niej najważniejszą osobą na świecie. Zrobiłaby dla niego wszystko ,ale nie potrafiła powiedzieć o nim Andrzejowi. Po prostu nie była w stanie ? Tak ,jestem tchórzem-myślała ,przewracając się z boku na bok . Mimo ,że była już trzecia w nocy ,a ona była bardzo zmęczona, to wciąż nie mogła zasnąć.
----------------------------------------------------------------------------------------
Siedział na ławce i rozmyślał ,zerwał się nagle ,nie wiedział co ma z sobą zrobić ,ciągle słyszał jej głoś : A czy ty dałeś nam szansę. Męczyło go to ,postanowił pobiegać ?Wysiłek dobrze mi zrobi ?pomyślał . Przebiegł kilka kilometrów ,ale nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów ,stwierdził ,że spacer będzie lepszym rozwiązaniem . Mijał ulice ,domy ,samochody ,nawet nie zauważył kiedy się ściemniło. Udał się do domu , otworzył drzwi ,w salonie czekał na niego zdenerwowany Adam.
- Gdzie byłeś ! Jest pierwsza w nocy ,samochód w garażu , nie odbierasz telefonów , co się stało ?-zasypał go lawiną pytań
- A co martwisz się o mnie ?-zapytał ironicznie
- Nie żartuj sobie ,tylko powiedz ,gdzie ty do cholery byłeś ?wrzasnął Adam
- Na spacerze ?odpowiedział niewzruszony ? Nie muszę ci się tłumaczyć
- Na spacerze , trzynaście godzin ?powiedział niedowierzając Adam
- Jak już mówiłem ,lubię spacerować ?odparł pewnie
- A czy ten twój spacerek nie miał przypadkiem coś wspólnego z Wiki. Jak weszła do lekarskiego ,była jakaś dziwnie smutna. Andrzej proszę cię daj jej spokój ,przechodzi teraz trudny czas ,ma wiele problemów ?powiedział podenerwowany Krajewski
- Jakich problemów ?-zapytał z troską Falkowicz
- Trzy miesiące temu miała wypadek samochodowy ,jej mąż zginął , synek był w ciężkim stanie ,a jej ledwo udało się wyjść z tego cało ,naprawdę jest jej teraz ciężko.-powiedział smutno Adam
-Wypadek ?! Dlaczego nic mi nie powiedziałeś ! Wszystko z nią już w porządku ?-zapytał Andrzej ,widać było przerażenie w jego ciemnoszarych oczach. Perspektywa straty Wiktorii była dla niego czymś niewyobrażalnym. Mimo ,że była gdzieś daleko ,to miał pewność ,że jest tam bezpieczna i szczęśliwa ,to sprawiało ,że mógł normalnie funkcjonować.
Część XV jeszcze dziś
Świetnie opisałaś rozmowę FaWi :) Niech Wiki w końcu powie prawdę Andrzejowi, że ma syna bo potem może jeszcze bardziej boleć. CZEKAM DZIS !!!! I fajnie by było gdyby było więcej Wiki i Falkowicza
OdpowiedzUsuńOjj tak, będzie boleć, Alex mocno to przeżyje (ale jeszcze nie teraz) Pojawi się kilka wątków pobocznych, ale będą one później bardzo ważne i wpłyną na losy bohaterów.
UsuńWzruszająco!!! Poproszę next/ Malwina
OdpowiedzUsuńWiki i Andrzej nadal się kochają ale Wiki nie potrafi mu wybaczyć,nie dziwię się . Tylko po stracie męża może być z Nim szczęśliwa i z ich synem. Andrzej przez te siedem lat nie znalazł sobie nikogo bo kocha Wiki .W takim razie czekam :) / Magda
OdpowiedzUsuńTakie małe sprostowanie do " (...)Andrzej przez te siedem lat nie znalazł sobie nikogo (...)" To nie prawda ,on ożenił się z Kingą (szantaż) ,dlatego też tak nagle zerwał z Wiki itd. ,a gdy Wiki wyjechała ,to on z żoną również wyjechał ,ale do Stanów. Przez sześć lat byli małżeństwem, ale w sumie był to tylko związek na papierze ,z przymusu ,po tych kilku latach w końcu Falko udało się pozbyć tej Blondi .Ona zrozumiała ,że on jej nie kocha, nie chciała tak żyć. On również miał tego dość. Kinga wzięli większość ich oszczędności itd,, a Andrzej przyjechał tutaj.
UsuńŚwietna część!!! Dodaj dziś kolejną :) / Izulka
OdpowiedzUsuńBosko!!! Czekam zatem dziś na kolejną cześć. Mam nadzieję że Andrzej się w końcu dowie że ma syna z Wiki. / Krzysiek
OdpowiedzUsuńŻal mi Andrzejka no i Wiki też :( Kochają się,ale Wiki nie potrafi mu zaufać bo boi sie,że ją znowu skrzywdzi. Nie potrafi powiedzieć Andrzejowi że mają syna.... Potem jak się Alex dowie t może mieć pretensje do Consalidy że mu nie powiedziała. Czekam na kolejną część i rozwój wydarzeń :) / Julka
OdpowiedzUsuńChłopiec dowie się o tym w ,że tak na piszę "nie za ciekawych " okolicznościach. Będzie trudno ,nawet bardzo, ale szybciej dojdzie d porozumienia z matką. Gorzej będzie z Falko ,jego nie będzie chciał zaakceptować i będzie go odrzucał. Andrzej się jednak nie da, będzie walczył. Obaj są bardzo uparci i muszę napisać ,że ciekawie będzie się to czytać. Będą jeszcze dodatkowe okoliczności utrudniające ,o których będzie w następnych rozdziałach.
UsuńDodasz dziś kolejną część?
UsuńJuż dodaję :D Może od razu dwie na raz, bo mnie nie będzie przez kolejne dwa dni.
UsuńPoproszę.
UsuńA proszę cię bardzo. Już dodaję:D
UsuńI jak ? Czemu nie ma / Maciek
UsuńJuż jest :D
Usuń