Tak właśnie przypomniałam sobie ,że mogę nie mieć czasu ....więc dodaję wcześniej next. Mam nadzieję ,że choć trochę przypadnie wam do gustu. KOMENTUJCIE !!!!!!!!
XXIII
Opuścił szpital ,szybkim krokiem udał się na parking . Wsiadł do samochodu ,potarł ręką pulsujące skronie. Dzisiejszy dzień dał mu się we znaki . Najpierw musiał załatwić kilka ważnych spraw związanych z kliniką ,potem miał dwie innowacyjne operacje i dyżur w Leśnej Górze. Był naprawdę wykończony ,ciągłe kłótnie z pacjentami ,pretensje pielęgniarek ,miał wszystkiego serdecznie dość. Jutro rano miał jeszcze jechać do Wrocławia ,chciał tam otworzyć kolejną prywatną klinikę ,znalazł odpowiednie miejsce ,namówił na współpracę dwóch kolegów ze studiów .-Chyba nie dam rady ?pomyślał ,opierając się o fotel samochodu . Potrzebował minimum kilkunastu godzin snu. Ostatnio zastanawiał się również nad propozycją wykładania na akademii medycznej . Była to nużąca i monotonna praca ,ale chciał wyszkolić sobie współpracowników ,których mógłby zatrudnić w swoich klinikach. Poza tym chciał jeszcze popracować nad nowo rozpoczętymi badaniami ,po sukcesie leku nad SM wiele ośrodków badawczych i firm farmaceutycznych zwróciło się do niego z prośbą o współpracę ,nie odmówił . ?Jeśli ma to przynieść postęp w medycynie ?myślał ? Dlaczego nie. Odgonił od siebie te myśli ,nie miał siły na głębsze analizy . Odpalił samochód ,kilkanaście minut później był już po domem. Zdziwił się ,widząc zapalone światło w salonie. ?Znowu Adam ?pomyślał zniecierpliwiony ,otworzył drzwi.
-Adam ! ?krzyknął w pustą przestrzeń , ściągnął płaszcz - Nie miałeś być w Gorzowie ?-zapytał przechodząc do salonu ,stanął jak wryty ,na jego ulubionej sofie spał mały chłopiec ,mrugnął kilkukrotnie ,upewnił się ,że ten widok nie jest spowodowany przemęczeniem. ?Krajewski ,Krajewski ?westchnął w myślach ,podszedł bliżej. Przypatrzył się małemu ,w ręce trzymał jedną z jego publikacji ,wydało mu się to dziwne. Wyciągnął ją delikatnie ,nie chciał go budzić. ? Masz się z czego tłumaczyć Adam ?powiedział cicho do siebie . Wiedział ,że jego brat bywa czasami nieodpowiedzialny ,ale nie sadził ,że na tyle by zostawić małe dziecko same w domu obcej osoby . Odłożył artykuł z powrotem na półkę ,spojrzał na małą postać śpiącą w najlepsze na jego sofie . Koc osunął się na podłogę ,pokręcił głową ,podszedł ,podniósł go i przykrył chłopca . Musiał przyznać ,że to nie było typowe dla niego zachowanie ,ale jego widok przywracał mu wspomnienia. Mimowolnie się uśmiechnął ,dobrze pamiętał ,kiedy był w jego wieku . To były najszczęśliwsze lata jego życia . W tedy pierwszy i ostatni raz czuł się kochany . ?Nie ,może jednak nie ostatni ?myślał ,teraz na tablicy jego wspomnień pojawiła się Wiktoria. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk upadającego kubka ,odwrócił wzrok w stronę kuchni ,kot przechadzając się po stole zrzucił ten przedmiot. ?Znów ten cholerny kocur ? przeklął zwierzaka w myślach. Było to wszystko co pozostało mu po ??ukochanej ?? małżonce . Ten puszysty ,biały ,rozpuszczony pers ,ukochane zwierze Kingi. Łudząco przypominał swoją właścicielkę ,nosił dumne imię Ludwik ,choć Andrzejowi kojarzyło ono się tylko z płynem do naczyń ,dlatego potocznie nazywany był Gąbką .
- Wynocha ?warknął na persa, przestraszony kot z głośnym miauknięciem zeskoczył ze stołu i dumnie machając ogonem opuścił kuchnię . Naczynie rozpękło się po całej kuchni . Kucnął i zaczął zbierać większe części . Ostra krawędź odłamka rozcięła jego palec .-Ałła ?wyszeptał ,zaciskając krwawiący kciuk.
-Chyba będzie trzeba go opatrzyć ?stwierdził pewnie głos za nim ,odwrócił głowę ,z nikąd wyrósł za nim chłopiec
- O pan chirurg ?powiedział z uśmiechem ,przyglądając się dokładnie mężczyźnie
-Chłopiec od szachów ?przypomniał sobie Falkowicz , dopiero teraz go rozpoznał . Kilka miesięcy temu spotkał go w szpitalu ,właśnie zaczął zastanawiać się co mały ma wspólnego z jego bratem. Chłopiec przytaknął .
- To pana dom ?-zapytał z ciekawością ,rozglądając się po pomieszczeniu
-Tak ?odpowiedział zamyślony Andrzej
- Teraz już wiem skąd pana znam ?stwierdził mały ? To pan przeprowadzał tą operację wszczepienia rozgałęzionej protezy tego nowego tworzywa u pacjenta z tętniakiem aorty ?wyrecytował ,na twarzy Falkowicza malował się niemały szok ? Skąd on może o tym wiedzieć?- zapytał się w myślach ,zlustrował malca wzrokiem ,miał co najwyżej sześć ,siedem lat.
- A czy to nie za wcześnie na ?-zaczął ze swoim słynnym uśmieszkiem ,chłopiec przerwał mu
- Mówi pan jak moja mama ?powiedział lekko urażony
-Widocznie to bardzo inteligentna kobieta ?powiedział unosząc brew . Zaczął zastanawiać się ,kim ten chłopiec jest dla Adama ,skoro się nim zajmuje i dlaczego wszyscy w szpitalu go znają. ?Przecież Piotr coś mi o nim wspominał ?przypomniał sobie
- Tak ?westchnął mały ,bardzo tęsknił za mamą ,co prawda u cioci i wujka miał o wiele więcej swobody ,to brakowało mu tych ciągłych zakazów i upomnień matki ,lubił te ich przekomarzanki i to jak ciągle się rozśmieszali. Ostatnio jednak jego mama była bardzo smutna i zamyślona ,tłumaczył to sobie niedawną utratą jego ojca i chorobą dziadka .
- Wujek Adam tu mieszka ?-mały zmienił temat . ?Wujek ?- teraz naprawdę zaczął go intrygować .
- Bardziej pasuje tu określenie pomieszkuje ?stwierdził z uśmiechem Andrzej
- Może wie pan kiedy wróci ?-zapytał po chwili ,czuł się nieswojo w domu niemal całkiem obcego mu mężczyzny .
- Niestety ?powiedział rozkładając ręce . Przyglądał mu się dokładnie ,dopiero teraz zauważył błysk zawodu w jego ciemnoszarych oczach ,nie mógł oprzeć się wrażeniu ,że skądś go zna .,wróć ., że zna go od zawsze.
- Spencer chybaby mnie zabił ?powiedział z uśmiechem mały ?Zapomniałem się przedstawić ?zaczął przepraszająco ? Alex ,Alex Ravenswood- powiedział pewnie . Gdy Andrzej usłyszał ostatnie słowo ,zamarł . Ravenswood ?-Nie-tłumaczył sobie .Nie dochodziło do niego ,że to może być syn Wiktorii ,mimo że wszystko by się zgadzało .Chłopiec przyglądał mu się z ciekawością.
- Nie wiedziałem ,że Wiktoria ma tak dużego syna ?powiedział obojętnie , z wymuszonym uśmiechem . Nie skojarzył faktów.
- Mama nie wspominała ,że pana zna -zaczął zdziwiony Alex ,wiedział ,że jego rozmówca jest cenionym w świecie specjalistą
- Nie dziwię się-stwierdził smutno - Jeśli mogę spytać ,gdzie teraz jest ?-zapytał nie kryjąc ciekawości
-W Argentynie ?odpowiedział szybko chłopiec , Falkowicz zmarszczył brwi . ?W Argentynie ?-pytał się w myślach ,usiadł na fotelu. Chłopiec również spoczął na sofie ,ciągle mu się przyglądał ,zachowanie pana Falkowicza było lekko mówiąc niezwykłe. Profesor znów na niego spojrzał ,odgonił od siebie dziwne myśli ?Chyba jestem przemęczony ?powiedział do siebie ,ale musiał czekać. Chciał wygarnąć Adamowi ,co myśli o jego skrajnie nieodpowiedzialnym zachowaniu ,poza tym teraz czuł się odpowiedzialny za niespodziewanego gościa ,który właśnie w tej chwili ponownie zasnął na jego sofie. Najchętniej zrobiłby to samo ,ale nie mógł odgonić od siebie natrętnych myśli. Wciąż bił się z myślami. Jedno musiał przyznać ,jego gość był niezwykłym chłopcem. Z tym stwierdzeniem w końcu zasnął.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Agata nareszcie skończyła dyżur ,odliczała minuty do jego końca. Ogarnął ją strach ,nie raczej przerażenie. -Falkowicz i Alex ?powtarzała w myślach ,kręcąc głową ?To nie może dobrze się skończyć ?stwierdziła z przekonaniem. Całą winę za zaistniałą sytuację zrzuciła na Krajewskiego . -Co mi przyszło do głowy ,by pozwolić mu zająć się małym ?myślała. ?Przecież Andrzej nie jest idiotą ,wie ile to dwa dodać dwa ?myślała zrezygnowana ? Ale jest również mężczyzną ?powtarzał jej rozsądek ,całą nadzieję skupiła na tej myśli. Gorączkowo myślała nad przebiegiem wczorajszej ,a raczej dzisiejszej nocy. ? Przecież nikt miał się niedowidzieć ?powtarzała sobie ,choć szczerze mówiąc nie wiedziała ,czy było to dobre wyjście z tej sytuacji .-Trudno ,stało się ?starała sobie to wytłumaczyć ,wsiadła do zamówionej przez siebie taksówki. Po kilkunastu minutach wysiadła z samochodu wprost przed willą Falkowicza . Zdenerwowana nacisnęła dwukrotnie dzwonek. Nic. Trzęsącymi się rękami próbowała otworzyć drzwi ,Adam użyczył jej swoich kluczy . Po kilku minutach siłowania się z nimi ,w końcu udało jej się dostać do środka.
-Halo ?-zapytała cicho ,niepewnie wchodząc do środka ,na wieszaku wisiał płaszcz ,miała chociaż pewność ,że profesor jest w domu . Teraz dopiero zdała sobie sprawę ,że gdyby Falkowicz nie przyjechał to mały został by sam na kilka godzin zamknięty w nieznanym domu . Po raz kolejny przeklęła Krajewskiego . W sumie to był jedyny plus tej sytuacji ,Alex został pod opieką kogoś odpowiedzialnego .-Ale co z tego ?!-pytała się. Weszła w głąb domu . Usłyszała głośne miauknięcie przechadzającego się obok niej persa. Popatrzył na nią z wyższością i syknął groźnie.
-Wredny kocur ?powiedziała z wyrzutem w stronę zwierzaka ,ominęła go i weszła do salonu ,stanęła jak wryta. Odruchowo cofnęła się dwa kroki. Teraz naprawdę czuła się przybita . Nie miała pojęcia ,co zrobić. Na sofie , na siedząco spał Falkowicz ,a na jego kolanach spał okryty kocem Alex . Jeśli teraz ktoś by ich zobaczył nie miałby wątpliwości ,że są spokrewnieni. Agacie trudno było nie wzruszyć się tą sceną , dodatkowo wywoływała ona u niej wyrzuty sumienia. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku . Miała pewność ,że po części przez nią Profesor i Alex tracą jedną z najważniejszych osób w swoim życiu. Przez chwilę się im przyglądała , jakby określiła to Hana ? Wyglądali naprawdę słodko -. Nie chciała ,nie czuła się zobowiązana do niszczenia tej ,może nieświadomej ,a prawdopodobnie ostatniej chwili Alex?a z ojcem . Nie miała jednak wyboru. Podeszła do Falkowicza ,ze szczerą niechęcią szarpnęła go za ramie.
- Profesorze ?powiedziała głośno ? Andrzej ?powtórzyła głośniej ,niechętnie otworzył oczy
- O pani Agata- delikatnie poderwał się z sofy ,nie chciał budzić chłopca ? Co pani tutaj ..-zaczął ? Adam ?stwierdził z przekonaniem ,pokiwała głową
- I tak sobie jeszcze z nim porozmawiam ?stwierdził pewnie
- Ja też ?powiedziała przez zęby ,spojrzała na Alex?a
- Młody ..?zaczęła ? Alex ?czochrała go po włosach ,nic
- To nic nie da ?powiedział pewnie profesor ? Był bardzo zmęczony ,niech śpi ?dodał
- Ale jak ?-zaczęła ,ale przerwał jej ruchem dłoni
- Jest pani samochodem ?-zapytał
- Taksówką ?odpowiedziała zdziwiona jego pytaniem
- To w takim razie ..- stwierdził Falkowicz ,podniósł Alex?a
- Co pan robi ?! ?zapytała zdziwiona
- Zanoszę go do samochodu ?stwierdził oczywistość ,Agata spojrzała na niego niepewnie ,ale przyznała mu rację , Alex rzeczywiście nie był w stanie sam tam dojść . Otworzyła mu drzwi do samochodu ,położył go delikatnie na tylnim siedzeniu.
- Tato ,nie zostawiaj mnie ?mamrotał przez sen ,zaczął się wiercić
-Koszmary ?stwierdziła Agata ? Po tym wypadku często je miewa ?dodała zmieszana ,choć musiała przyznać ,że w tym kontekście?? . Falkowicz spojrzał na nią ze zrozumieniem .
-Jeszcze raz dziękuję ?powiedziała do niego
- Nie ma za co ?stwierdził pewnie
-Naprawdę ,gdyby nie pan?-zaczęła ? Nie wiem ,co Adam sobie wyobrażał zostawiając go tam samego ?westchnęła
- Ja też nie wiem. ?zgodził się z nią
- To dowidzenia ?powiedziała dalej zmieszana
- Tak. Dowidzenia ?powiedział zamyślony ,wrócił do swojego domu. Pomasował kark ,drzemka na sofie dawała mu się we znaki . Miał jechać do Wrocławia ,ale szybko z tego zrezygnował ,musiał w końcu się wyspać ,wypocząć.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wstał kilka godzin później . Wziął zimny prysznic i zjadł przygotowane wcześniej przez gosposię śniadanie. Za dwie godziny miał planowaną operację w klinice. ?Na Adama przyjdzie jeszcze czas ?pomyślał ,uśmiechając się złowieszczo. Wziął kluczyki i sięgnął po płaszcz ,zauważył obok niego małą ,granatową kurtkę. - Wypadałoby oddać ?stwierdził ,był środek kwietnia. Miał jeszcze trochę czasu ,więc postanowił zajrzeć do domu Rogalskich. Wsiadł do samochodu , kilka minut później był już na miejscu. Wziął ze sobą zgubę i opuścił auto. Gdy wysiadł ,zauważył biegnącego w stronę ulicy chłopca ,zatrzymał się i rzucił się na szyję ,wysiadającej z taksówki kobiecie ,Rudej kobiecie. Jego wzrok skupił się właśnie na niej.
-Mama! ?krzyczał uradowany chłopiec ,nie chciał puścić Wiktorii
-Udusisz mnie ?zaśmiała się
- To akurat ci się należy ?stwierdziła z przekonaniem Agata ,uścisnęła Rudą
- Dlaczego nie dzwoniłaś ?-zapytał z wyrzutem chłopiec
- Wiesz ,miałam dużo na głowie ?powiedziała smutno
-Z dziadkiem wszystko w porządku ?-zapytał Alex
-Tak . Nie może się doczekać ,by ciebie zobaczyć ?stwierdziła z uśmiechem
- No chodź tu ?powiedziała do syna ?Muszę cię wyściskać za prawie dwa tygodnie ?powiedziała rozbawiona
- A przed chwilą było ,że to ja cię duszę ?-zapytał z udawanym urażeniem malec
- Strasznie za tobą tęskniłam ?stwierdziła ,nie puszczając go
- Ja za tobą też ?powiedział pewnie
- OOo- zaczęła Agata ? Wy się zgadzacie ?-zapytała z niedowierzaniem
-Ciociu ?powiedział kręcąc głową Alex
- No co ?-zapytała niewinnie ,mierzwiąc jego włosy
-Przepraszam ?podszedł do nich Falkowicz ? Chyba coś u mnie zostawiłeś ?zwrócił się do chłopca ,podał mu kurtkę
-Dziękuję ?odpowiedział z uśmiechem malec
-Nie ma za co ?stwierdził Falkowicz ,spojrzał prosto w oczy Wiktorii i malujący się na jej twarzy szok .Jego serce zaczęło mocniej bić na jej widok ,za to jej jakby przestało ,pobladła
- Wiktorio ?zwrócił się do niej z troską ,w ostatniej chwili podtrzymał ją przed upadkiem
Słodko :33
OdpowiedzUsuńhttp://fawi-rudej.blogspot.com/2014/06/wszystkiego-najlepszego-p-michale.html?m=1 :D
~ruda
zaczyna się dziać :) I to mi się podoba bardzo :) Czekam z niecierpliwością na next,jeszcze bardziej emocjonujący. / Julka
OdpowiedzUsuńNo wreszcie Andrzej kojarzy fakty :) I to jest bardzo emocjonujące . CZEKAM JUTRO. Buźka / Maciek
OdpowiedzUsuńKochanie, kiedy next?
OdpowiedzUsuńSłoneczko Ty nasze będzie dziś next? Bo w takim momencie zakończyłaś :) / Magda
OdpowiedzUsuńBędzie :D
OdpowiedzUsuńNo to czekam :) / Magda
Usuń