Kolejna część. Proszę o komentarze ! :D
VI
To był ich ostatni dzień w pałacu .Właśnie czekała ich kilkugodzinna podróż do domu .Najchętniej wcale by stąd nie wyjeżdżała . Uwielbiała ten dom .Za każdym razem odkrywała w nim coś nowego , niepowtarzalnego . Niestety , musieli już wracać do Londynu. Jutro miała bardzo trudną operację , musiała się do niej jeszcze przygotować , zapoznać się ze wszystkimi wynikami badań. Właśnie zastanawiała się jaką technikę obrać przy operacji ,kiedy zobaczyła schodzącego ze schodów Anthony ? ego.
-Może pomogę? - zapytała z politowaniem, patrząc na niosącego trzy walizki mężczyznę
-Poradzę sobie -rzekł pewnie
- Może jednak- stwierdziła , nie zapytała pomagając ledwo idącemu Anthony ' emu
-Dziękuje kochanie- powiedział ciepło , dając jej całusa w policzek
-Alex ! - krzyknęła w stronę schodów
- Już idę -odpowiedział schodząc na dół
-Wziąłeś wszystko ? - zapytała , patrząc w jego ciemnoszare oczy , mimowolnie łza popłynęła jej po policzku
- Tak oczywiście-rzekł pewnie, spoglądając w stronę matki -Mamo , wszystko jest w porządku ?-zapytał z troską mały
- Tak kochanie ?-skłamała ,ale co niby miała mu powiedzieć . Miałaby mu powiedzieć ,że jest tak bardzo do niego podobny ,że ilekroć patrzy w jego oczy , to widzi w nim Andrzeja. Rozmawiała już o tym z Anthonym , doszli do wniosku ,że skoro kilka lat temu podjęła taką decyzję , to niech tak zostanie .Przecież nie chce niszczyć życia sobie , Anthony ' emu , małemu , nie chce rozbijać życia Andrzejowi. Tak jest łatwiej. Tym bardziej ,że Anthony kocha Alexa jak własnego syna , a Alex nie widzi świata poza swoim wspaniałym tatą .Tak jest lepiej dla nas wszystkich - uspokajała się w duchu zamykając drzwi od samochodu.
-No to jedziemy -stwierdził Anthony , widząc zapinającą pasy Wiki
-Tak , jedziemy - potwierdziła Wiktoria uśmiechając się w jego stronę .Bardzo kochała swojego męża. To uczucie było inne , od tego ,którym darzyła Andrzeja . Anthony był dla niej wielkim wsparciem. Dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Był jej najlepszym przyjacielem i powiernikiem. Rozumieli się bez słów. Nikt nie potrafił jej tak rozśmieszyć jak on .
Jechali już tak od przeszło trzech godzin. Powoli zaczynało się ściemniać. Po długiej rozmowie mały zasnął. Anthony obrócił się na chwilę , z troska spoglądając na śpiącego Alexa.
-Dziękuję Ci - zwrócił się do Wiktorii
-Za co ?- zapytała
-Za to ,że jesteś ,ty i mały -odpowiedział ciepło
-Wiesz ,że Cię kocham -powiedziała patrząc na niego swoimi zielonymi oczami
-Wiem kochanie - odpowiedział zerkając w jej stronę .To spojrzenie było zgubne. Nie zauważył nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu .Nie zdążył go wyminąć. Usłyszała tylko krzyk ,pisk opon , dźwięk rozbitej szyby ,na której pojawiła się krew. Ogarnęła ją ciemność ,błoga ciemność. Nagle przed oczami stanęło całe jej życie. Zobaczyła jego twarz , uśmiechał się. Nagle przypomniała sobie ich pierwsza noc.
Właśnie przywieźli im kilka osób z wypadku. Od kilku godzin operowali czternastoletnią dziewczynę. Niestety jej obrażenia były bardzo poważne , zmarła na stole operacyjnym .Po skończonej operacji udała się do pokoju lekarskiego , nie mogła dużej wytrzymać , łzy same spływały jej po policzkach.
-Wiki , co się dzieje ? -z troską zapytał patrząc na zapłakaną kobietę
-Czuje się jakbym znowu ją straciła- odpowiedziała ukrywając twarz w dłoniach
-Kogo ? -zapytał przytulając ją mocno
-Kiedy miałam szesnaście lat zaszłam w ciążę ,wszyscy mówili ,żebym usunęła ,ale ja nie chciałam .Chciałam urodzić ją i wychować ,ale kiedy byłam w szóstym miesiącu ciąży straciłam ją , poroniłam. Gdyby żyła miała by dziś tyle samo lat , co ta dziewczyna. ? powiedziała nie przestając płakać
-Wiki , to nie twoja wina . Nie mogłaś im pomóc.- powiedział odgarniając jej włosy z twarzy
-Tak masz rację. Muszę wziąć się w garść . Jak ten pacjent z pękniętą śledzioną ? ? zapytała próbując doprowadzić się to ładu
-Żyje - odpowiedział z podziwem patrząc na tą szybką przemianę , musiał przyznać była twarda
-Dziękuję za wszystko - powiedziała patrząc w jego oczy
- Nie ma za co - odpowiedział , patrząc na nią z czułością
-Dobrze , to ja idę - powiedziała kierując się w stronę drzwi
-Wiktoria , zaczekaj - krzyknął na wychodząca lekarkę
-Tak ? - zapytała
- Jesteś niezwykła -rzekł patrząc na w jej zielone oczy , zarumieniła się
Nie zdając sobie sprawy z tego , co robi podeszła do niego i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek. On odwzajemnił jej tym samym. Nie wiedziała nawet kiedy znaleźli się w jego domu. Pospiesznie pozbyli się ubrań. Spędzili razem namiętną noc. Rankiem obudziła się w jego sypialni , ciągle przytulała się do jego torsu . Zdała sobie właśnie sprawę z tego co zrobiła , chciała wstać ,ale jego ręka jej to utrudniała.
- Gdzie idziesz ? - usłyszała jego zaspany głos
- Do domu - odpowiedziała unikając jego wzroku
-Kocham cię - powiedział patrząc na ubierająca się kobietę - Już od dawna ? dodał cicho
Gdy tylko to usłyszała ,odwróciła się . Nie mogła uwierzyć w to , co słyszy. Nie była jeszcze na to gotowa , zaskoczył ją ,ale w głębi serca czuła to samo.
-Nie odchodź - usłyszała jego głos za swoimi plecami
-Dlaczego ? -zapytała próbując ukryć zmieszanie
-Bo ty czujesz to samo , widzę to w twoich oczach- odpowiedział pewnie
To było ponad jej zdrowy rozsądek. Serce wzięło górę. Przyciągnęła go do siebie i pocałowała namiętnie .Nagle wspomnienie zniknęło . Pojawiło się nowe . Była w jego gabinecie.
-Wiki , nie możemy być razem ? powiedział chłodno unikając jej wzroku
-Ale jak to- - zapytała nie wierząc w jego słowa
-Żenię się z Kingą - stwierdził beznamiętnie
-Co ! Z Kingą . Przecież mówiłeś ,że nic was nie łączy , że mnie kochasz .-powiedziała zszokowana
- Nie mam wyboru - stwierdził patrząc w róg pokoju ,wiedział ,że jeśli tylko na nią spojrzy zmieni zdanie co do ślubu
- Oszukałeś mnie ! - krzyknęła wybiegając z pokoju
-Wiki zaczekaj ?-krzyknął w jej stronę - Kocham Cię - wyszeptał ,ale ona już nie mogła tego słuchać , te słowa raniły ją bardziej ,niż nóż. Kochała go ,a on złamał jej serce. Znów scena się rozmyła .
Właśnie obudziła się z mocnym bólem głowy. Po chwili przypomniała sobie , co zaszło poprzedniej nocy. Znów zaczęła płakać. Przyjechał po nią do klubu , była pijana . Znowu się z nim przespała.-Ale ze mnie idiotka -pomyślała. Nie było go już , po tym wszystkim zostawił jej tylko kartkę z napisem "Przepraszam". Tyl ko tyle. Myślała o tym , czy będzie jeszcze w stanie z nim normalnie pracować , patrzeć na niego u boku innej ,kiedy do pokoju weszła Agata. Gdy zobaczyła płaczącą Wiktorię podeszła do niej i od razu ją przytuliła.
-Jeśli nie chcesz , nie musisz nic mówić- powiedziała patrząc na jej zapłakane oczy
-Dziękuję , jesteś najlepszą przyjaciółką - powiedziała mocno wtulając się w ramię blondynki
-Agatko , ja tak dużej nie mogę - kontynuowała
-Może zrobimy sobie jakieś wakacje- zaproponowała Agata , próbując pocieszyć przyjaciółkę
- Masz rację - stwierdziła ocierając łzy
Znów wszystko się rozmyło. Teraz pakowała swoje rzeczy. Do pokoju wszedł Adam.
-Na długo wyjeżdżacie ? - zapytał ze smutkiem
- Nie wiem. Na razie odbędziemy staż w jednym z londyńskich szpitali , a potem zobaczymy ? powiedziała uśmiechają się do niego
- Mam nadzieję ,że nie długo wrócicie . Będę za wami tęsknił ? odpowiedział , mocno przytulając przyjaciółkę
-Wiem. Też będzie mi ciebie brakować ? stwierdziła głaszcząc go po włosach ? Adaś , obiecaj mi coś ? kontynuowała
- Tak ? - zapytał
- Zmienisz się dobrze - Koniec tych szalonych imprez i panienek- powiedziała stanowczo
- Dla ciebie wszystko piękna - odparł śmiejąc się pod nosem . Wtedy nie spodziewała się ,że weźmie jej słowa na poważnie. Znów świat się rozmył . Słyszała nad sobą głosy , zobaczyła przeraźliwie białe światło . Otworzyła oczy , zobaczyła nad sobą twarz Agaty , płakała .
-Agata ? Gdzie ja jestem? -Co się stało? -zapytała próbując się podnieść
-Wiki nie ruszaj się . Trzy dni temu mieliście wypadek - powiedziała zapłakana blondynka
-Co? ! - krzyknęła , straciła przytomność .Znów otoczyła ją błoga ciemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz