czwartek, 12 czerwca 2014

Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale wczoraj dopiero wróciłam i miałam problemy z internetem. Teraz dodam dwie części ,a później jeśli znajdę trochę czasu to jeszcze jedną. Trochę rozwinę wątki poboczne (istotne) i z góry przepraszam za prawie brak FaWi w tych częściach (w końcu to opowiadanie o nich). Obiecuję ,że później będą głównie FaWi i Alex.Mam nadzieję ,że was nie zawiodę i dalej będziecie to czytać. Dziękuję za szczere komentarze :D i proszę o kolejne !!!!

                                                                      XVII
                                                                 Część pierwsza

Od kilku minut siedział z nieznajomym w salonie ,zadał mu wiele pytań ,ale on tylko przyglądał mu się dokładnie i uśmiechał się przyjaźnie ,jakby coś go rozbawiło.
- Aleś ty ciekawski ?zaśmiał się ? Jak mamusia ?dodał rozbawiony ,przeciągając się na kanapie ? Ale wy tu macie pogodę ?westchnął ,patrząc  na padający za oknem deszcz , w tym momencie usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi.
- Alex , już jestem !Z panią Hudson wszystko w porządku ,zaczęli ją wybudzać- doszedł do nich jej głos z korytarza ? Alex !-powiedziała głośniej , wchodząc do salonu ,zobaczyła siedzącego na sofie mężczyznę ,zatrzymała się zdziwiona ,patrząc na niego z niedowierzaniem ,wstał z sofy .
-Diego ! ?krzyknęła radośnie ,rzucając mu się na szyję ,podniósł ją i okręcił się na około
-Ej!- krzyknęła rozbawiona ?Nic się nie zmieniłeś-powiedziała kręcąc głową
-Kiedyś właśnie za to mnie lubiłaś-powiedział ,drocząc się z nią
- Wtedy lubiłam też  Spice Girls ,  lody truskawkowe i byłam zakochana w twoim starszym bracie ,Rico-powiedziała pewnie
-To były czasy ?zaśmiał się ? Pamiętasz jak mieliśmy jedenaście lat ?-zapytał Diego
- Taak- stwierdziła Wiki ?Ale przyznaje ,że wolałabym zapomnieć ?dodała pewnie
- W sumie ja też , półroczny szlaban i wykład ojca .Tego się nie zapomina ,ale wydaje mi się ,że ta przygoda była tego warta-stwierdził czarnowłosy
- Długo się znacie ?-ze wspomnień wyrwał ich głos chłopca
- Będzie jakieś trzydzieści lat-westchnęła Rudowłosa ,patrząc na syna ? Jak  poznałam Diego byłam w twoim wieku-dodała ,uśmiechając się lekko
- Powiem ci mały ,że z twojej mamusi było niezłe ziółko. Całymi dniami bawiła się z chłopakami ,nikt z nas nie potrafił się tak wspinać jak ona-powiedział z uśmiechem ?Kiedyś nawet razem ze mną i kuzynem Carlos ?em ??-zaczął rozbawiony ,ale przerwała mu szybko
- Oj nie , nie kończ  ?powiedziała pewnie ,zasłaniając mu usta
- Czyżbyś się wstydziła ?-zapytał rozbawiony 
- Nie chcę demoralizować dziecka ?stwierdziła pewnie
- Mhhm. Teraz stanowcza mamusia ,a kiedyś prawdziwa diablica-roześmiał się ,dała mu kuksańca w bok
-Ałłaa -wyjęczał -  Tak jakby coś młody ,jakby ci groziła szlabanem to powiedz jej ?.-zaczął ,schylił się i mimo protestu Wiktorii wyszeptał mu coś na ucho , Alex roześmiał się i spojrzał rozbawiony na matkę.
-Oj mamo ,nie spodziewałem się tego po tobie ? stwierdził z uśmiechem ,widziała iskierki radości w jego oczach
- Oj Diego ,policzymy się ?powiedziała przez zęby 
- No ja myślę ?dodał ,przewracając oczami ? Wiki ,musimy pogadać ?stwierdził całkiem poważnie ,spojrzała na niego smutno
- Wiem ,przecież po coś tu przyleciałeś-stwierdziła z wyrzutem ? Wątpię czy coś to da w tej sytuacji ,przecież wiesz- westchnęła ciężko ,Alex z ciekawością przysługiwał się tej rozmowie.
-Kochany ,a ty nie miałeś przypadkiem się szykować ,za pół godziny mieliśmy iść do szpitala ,do pani Hudson ?- przypomniała małemu
- Tak ,tak już idę ?stwierdził zrezygnowany chłopiec ,chciał dowiedzieć się czegoś od Diego? Pójdzie pan z nami ?-zapytał pewnie
- Przecież muszę zobaczyć ,jak się powodzi naszej małej tufillas? powiedział ,uśmiechając się przyjaźnie ,chłopiec udał się do łazienki.
-Ale ci syn wyrósł ?zaśmiał się
- To prawda ,a taki jest uparty-westchnęła Ruda
- A ty to niby nie ?-zapytał ironicznie ,spojrzała na niego gniewnie
- Diego ,dlaczego przyjechałeś ?-zapytała szczerze
- Raczej mi nie uwierzysz ,że się stęskniłem ?-zapytał z nadzieją w głosie
- Raczej nie ?pokręciła przecząco głową ?Wiem ,że nienawidzisz latać i opuszczać Argentyny ,więc to musi być coś ważnego ?stwierdziła zasmucona
- Za dobrze mnie znasz ?westchnął ? Tak to jest ważne ?dodał pewnie
- Może mnie oświecisz ?-zapytała Wiktoria
-To jest dłuższa rozmowa ?stwierdził ,patrząc się w róg pokoju
- Mamy trochę czasu ,mów ?stwierdziła ,siadając na fotelu ,przysiadł na oparciu drugiego fotela 
- Wiem od taty ,że  między tobą ,a twoim ojcem już od dawna nie jest za dobrze ?-zaczął niepewnie
-A wiesz ,że to on ponosi za to winę ?-zapytała gniewnie
-Wiem ,ale Wiki zrozum on..-zaczął ,ale przerwała mu
- On po śmierci mamy całkowicie się ode mnie odciął . Nie będę mówić ile razy zapraszałam go do nas do domu ,na każde święta ,dzwoniłam prawie codziennie ,a on nic. Rozumiem ,że cierpi po jej stracie ,ale ja też mocno to przeżyłam ,potrzebowałam go . Po śmierci Anthony ?ego nawet nie zadzwonił-powiedziała ,łzy spływały po jej policzkach- W ciągu ostatnich sześciu lat widziałam go dwa razy ,wiesz jak trudno wytłumaczyć dziecku ,że dziadek jest tak zapracowany ,że nie może chociaż raz w roku go odwiedzić ? Nie chcę o nim słyszeć-powiedziała z wyrzutem
- Wiki ,on miał depresje ,chciał zapomnieć ,zatracił się w pracy-powiedział usprawiedliwiająco
- Przecież chciałam mu pomóc ,a on tak po prostu usunął mnie ze swojego życia ?stwierdziła z przekąsem
- Tak ,wiem .Rozmawiałem z nim ,on nie mógł na ciebie patrzeć ,powiedział ,że za bardzo przypominałaś mu Wandę ,on nie był w stanie normalnie z tobą rozmawiać ,potrzebował czasu-rzekł Diego
- Czasu ?! Sześć lat to nie wystarczająco  dużo?- zapytała ironicznie
- Wiki ,on żałuje ,że tak jest ,chce z tobą porozmawiać-powiedział spokojnie
- To dlaczego przysyła ciebie ,a sam się nie pofatyguje? -zapytała kpiąco Ruda
- Sam przyjechałem. Miałem ci tego nie mówić ,ale w takich okolicznościach muszę. Chciał z tobą wcześniej ,o tym porozmawiać ,ale jak dowiedział się o śmierci twojego męża ,nie chciał dodatkowo cię martwić ,nie jest w stu procentach pewny diagnozy ?powiedział smutno Diego ? Mówiliśmy mu by poszedł do innego lekarza ,ale on nie chce ,mówi ,że dla niego nie ma ratunku.
- CO!? zapytała przerażona
-Wiki ,on prawdopodobnie ma raka ,nie chce podjąć się leczenia ,myślałem ,że może ty go do tego namówisz. Nie chce się do tego przyznać ,ale brakuje mu ciebie ,tęskni za wami ,boi się z tobą porozmawiać ,ale pragnie tego bardzo. Codziennie ogląda wasze wspólne zdjęcia i wspomina ,gdybyś go odwiedziła z Alex?em miałby dla kogo żyć ,pewnie zacząłby leczenie.
-Zawsze był uparty ,ale to już szczyt ! Trudno mu przyznać się do błędu ,wiem o tym ,ale powinien w końcu się przemóc i zadzwonić . Do cholery ! Przecież jestem jego jedyną córką-powiedziała zdenerwowana
- Wiem ,mówiłem mu tysiąc razy ,ale jest uparty jak osioł ?westchnął zrezygnowany-Ale zdaje się to wasza cecha rodzinna ?stwierdził pewnie
-Ej ?powiedział ,uśmiechając się lekko
- Ja tylko stwierdzam fakty-powiedział beznamiętnie ,wysłała mu lekki uśmiech-To co ? Lecimy do Argentyny ?-zapytał z ekscytacją
- A mam jakiś wybór ?-westchnęła ?Przecież ktoś w końcu musi mu przemówić mu do rozsądku ,to co zrobił jest niewybaczalne ! Poza tym muszę mu osobiście urwać głowę-dodała pewnie
- Przyznam ,że na taką odpowiedź liczyłem-stwierdził radośnie ? W końcu odezwała się w tobie moja stara ,dobra tufillas ?powiedział Diego
-Tylko nie stara  ,dobra?- zapytała udając urażoną
- Dla mnie zawsze będziesz moją piękną złośnicą ?stwierdził ,patrząc jej prosto w oczy ,oblała się lekkim rumieńcem
- Mamy mały problem ?zaczęła niepewne ? Nie wiem czy dostanę urlop-powiedziała zmieszana
- Myślałem ,że polecicie teraz , na święta ,razem ze mną ?powiedział Diego
-Zaprosiłam na święta przyjaciół z Polski ,za dwa dni przylatują ,nie mogę teraz jechać-powiedziała ze smutkiem-Zaprosiłam ich kilka miesięcy temu ?dodała pewniej ,zamyślił się na chwilę
- To niech lecą z nami-stwierdził z przekonaniem
-Że co ?-zapytała zdziwiona
- Jak wiesz ,mam sieć hoteli ,więc z tym raczej nie będzie problemu . Powinno im się tam spodobać ,u nas jest ciepło i pięknie ,nie to co tutaj-westchnął z odrazą patrząc na padający za oknem deszcz
- Nie wiem ?stwierdziła nieprzekonana ? Mieliśmy razem spędzić te święta ,ale tata ..-zaczęła niepewnie
-Zadzwoń do nich ?nalegał ,obiecał ojcu sprowadzić Wiki
-Diego ,przecież?- zaczęła ,ale przerwał jej szybko
- Spróbuj ?stwierdził pewnie
-No ,nie wiem . Chcę jechać ,ale w tej sytuacji-zaczęła ,miała coraz więcej wątpliwości- Alex ,on ostatnio wiele przeszedł  ,myślę ,że to trochę za dużo dla niego-stwierdziła z troską
- Wiki ?Musisz jechać-nalegał czarnowłosy ,musiał dotrzymać obietnicy
Nie odpowiedziała ,przez dłuższą chwilę zastanawiała się ,w milczeniu patrząc na spadające za oknem krople deszczu.
- Polecę ,ale sama-stwierdziła pewnie ? Zadzwonię do Agaty ,może będzie mogła zająć się Alex?em ,dopóki  nie wrócę-dodała Rudowłosa
- Mamo jestem już gotowy ! Idziemy do pani Hudson ?-z korytarza dobiegł głos chłopca
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siedziała w pokoju lekarskim ,kiedy usłyszała dźwięk telefonu. To była Wiktoria ,rozmawiały jakieś dziesięć minut. Było jej smutno ,że nie spędzi świąt z przyjaciółką ,ale w głębi serca cieszyła się ,że ojciec Wiki w końcu przejrzał na oczy. Oczywiście zgodziła się zająć Alex?em.
- Agatko ,na pewno ?-pytała niepewnie Wiktoria
-Tak Wiki ,jedź . Jutro przylecimy do was z Markiem ,zajmiemy się małym ,o nic się nie martw-uspokajała ją blondynka
- Nie wiem ,czy dobrze robię ,lecąc tam-zaczęła Ruda
-Dobrze ?upewniła ją Woźnicka- Wiem Wiki ,że mi się nie przyznasz ,że boisz się tej rozmowy ?stwierdziła ,wyczuwając strach w głosie Rudowłosej
-Tak ,trochę się martwię. Nie rozmawiałam z nim od dawna ?Prawdopodobnie jest chory ,nie chcę go stracić-powiedziała smutno
-Zobaczysz ,wszystko będzie dobrze ,może to tylko pomyłka ,przecież nie robił biopsji ?podnosiła ją na duchu Agata
-Masz rację ,to nic pewnego ?powiedziała radośniej Wiktoria ? Będziecie musieli chodzić z Alex?em do szpital ?powiedziała Ruda
-  Co? Coś z nim nie tak ?-zapytała przerażona blondynka
- Nie Agatko ,wszystko ok. ,tylko nasza sąsiadka , pani Hudson ,miała wylew , mały codziennie ją odwiedza-powiedziała ciepło
-Pani Hudson ?westchnęła Agata ,wiedziała ,że jest ważna dla Alex?a ? Ale wszystko dobrze poszło ?-zapytała z ciekawością
-Tak . Właśnie ją  wybudzili ,wygląda na to ,że wszystko będzie w porządku-powiedziała pewnie Wiktoria
- To dobrze ?stwierdziła z przekonaniem ? Zapowiada mi się ciekawy tydzień ,pełen wrażeń  z twoim synem ?zaśmiała się Agata
-Taa. Z nim nie da się nudzić ? westchnęła ciężko Wiktoria ? Ma tysiąc pomysłów na minutę ?dodała pewnie
- Tak ,to żywy chłopiec ,ale nie martw się poradzimy sobie z Markiem ?powiedziała ciepło
- Dzięki za pomoc ?powiedziała z wdzięcznością Wiktoria ? Gdyby nie ty ?-zaczęła
-Nie ma o czym mówić-przerwała jej pewnie Agata 
- Jest Agatko ,jesteś najlepszą przyjaciółką ,zawsze mnie wspierasz ?stwierdziła Wiki
- Hallo Ruda ! Czy to ty ,bo chyba cię podmienili ,jakaś Wiktoria dorwała się do twojego telefonu-zażartowała Agata
- Woźnicka ?powiedziała ,udając urażoną 
-Co?- zapytała Agata
- Już ty dobrze wiesz co ?odpowiedziała rozbawiona
- No co ?- zapytała zdziwiona Blondynka
- Miałam powiedzieć krzesło ,ale pa ?powiedział Wiktoria ,po czym się rozłączyła
-Oj Wiki ,Wiki ?westchnęła Agata ,do lekarskiego wszedł Adam
- Hej ?powiedział ciepło
-Cześć-odpowiedziała z uśmiechem
- Coś o Wiki mówiłaś ,rozmawiałaś z nią ?-zapytał przyjacielsko ,siadając obok niej
- Tak. Wychodzi na to ,że nici z naszych świąt-powiedziała Agata
- Ale jak to ,wczoraj z nią rozmawiałem ?powiedział zdziwiony Krajewski
- Przyjechał do niej Diego ,przyjaciel z Argentyny ,musi jechać do ojca-powiedziała Agata
- Do ojca ? Myślałem ,że nie utrzymują kontaktów ?zapytał Adam
- Tak było ,ale on zachorował ,chce się z nią spotkać ?powiedziała internistka
-Mhmm- mruknął-Muszę odwołać lot ?westchnął smutno ,chciał zobaczyć się z Wiktorią ,ostatnim razem nie udało mu się z nią porozmawiać ? Czyli lecą do Buenos Aires ?-zapytał  z lekkim uśmiechem ,na samo wspomnienie gorącej Argentyny
- Wiki  leci sama ?stwierdziła pewnie Agata
- A Alex ?-zapytał zdziwiony Krajewski
- Ja i Marek lecimy do Londynu ,zajmiemy się nim przez ten tydzień-powiedziała spokojnie
- Pozdrów ich ode mnie ?powiedział ciepło Adam ,wstając z sofy ? Wpadnę dzisiaj do was ,dam wam prezent dla małego-powiedział z uśmiechem 
- Okej ?powiedziała ciepło Agata  do wychodzącego bruneta

                                                         Część druga

dam właśnie skończył dyżur ,wsiadł do swojego czarnego auta i ruszył w kierunku willi .Ciągle myślał o Wiktorii ,wiedział ,że jej stosunki z ojcem były nienajlepsze ,martwił się o przyjaciółkę. Kilka minut później był już na miejscu. Przeszedł przez otoczoną krzewami alejkę i wszedł do środka domu. Ściągnął kurtkę i wszedł do salonu.
- Już jesteś ?-usłyszał głos, siedzącego na sofie brata
- Miałem zapytać cię o to samo . Myślałem ,że jedziesz na jakieś targi medyczne do Krakowa?- zapytał zdziwiony 
-  Organizatorzy mieli jakieś problemy ,targi przesunięto w czasie ,będą zaraz po świętach ?stwierdził niewzruszony ,nie odwracając wzroku od laptopa
- Więc wychodzi na to ,że spędzimy święta razem ?stwierdził z nutą ironii w głosie Adam
- Też się cieszę ?stwierdził ironicznie ? A ty Adasiu nie miałeś przypadkiem jakiegoś wyjazdu w planach ?-zapytał prowokująco
- Miałem-potwierdził smutno
- Wystawiła cię ,co ?-zapytał rozbawiony Andrzej
- Skąd wiesz ,że ona ?-zapytał Adam
- Adasiu ,żyje dłużej na ty świecie . Rzuciła cię ?-zapytał Andrzej
- Nie ,nigdy nie byliśmy razem-zaprzeczył stanowczo ? To miał być przyjacielski wyjazd ,w większym gronie-powiedział pewnie
- Mhhhm -przytaknął ? W takim razie co z tym ? -wskazał na wielkie pudło ,stojące przy schodach
- Zaraz je stąd zabiorę ?powiedział ,udając się w kierunku schodów ,próbował je podnieść ,Falkowicz z rozbawieniem obserwował jego zmagania 
-Pomóc ci ?-zaśmiał się 
- Nie dziękuję-odpowiedział zdenerwowany Adam
- To ci pomogę-stwierdził pewnie ,podchodząc bliżej 
Po kilku minutach uporali się z pakunkiem i zanieśli je do samochodu Adama.
- A tak właściwie co to jest ?-zapytał zaintrygowany Andrzej
-Samolot ?odpowiedział zmachany Adam
-Samolot?- prychnął
- Zdalnie sterowany  ,a co ?-zapytał Krajewski
- Adamie ,myślałem  ,że już wyrosłeś z takich zabawek-zaśmiał się ,klepiąc go po ramieniu ,skierował się w stronę drzwi
- To nie dla mnie ?powiedział usprawiedliwiająco Krajewski
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Właśnie wrócili ze szpitala. Pani Hudson odzyskała przytomność ,za twa tygodnie miała wrócić do domu . Wiedzieli ,że wszystko jest w porządku ,kiedy tylko zapytała o swoje ukochane koty. Wiktoria bardzo cieszyła się z powrotu starszej pani do zdrowia , pani Hudson była wspaniałą kobietą ,zawsze pomagała jej w trudnych chwilach ,zajmowała się Alex?em ,wspierała ją od czasu śmierci Anthony?ego . Była dla nich kimś więcej ,niż sąsiadką. Cieszyła się widząc uśmiech na twarzy syna ,kiedy odwiedzał sąsiadkę ,wiedziała ,że Alex traktuje ją niemal jak babcię. Nie chciała lecieć do Argentyny bez syna ,ale nie chciała by przywiązywał się do kogoś ,kto w każdej chwili może zmienić zdanie ,co do kontaktu z nimi lub co gorsza może umrzeć ,choć miała nadzieję ,że do tego nie dojdzie. Nie wiedziała jak powiedzieć Alex ?owi ,że musi lecieć do Argentyny bez niego ,zawsze wyjeżdżali razem , wiedziała ,że od dawna czeka na spotkanie z Adamem , Agatą i Markiem ,tęsknił za nimi ,tak samo jak ona ,te święta miały być wyjątkowe. O ile Agata i Marek mieli przylecieć do Londynu ,to Adam miał zostać w Polsce. Wiedziała ,że będzie zawiedziony ,ponieważ zaprzyjaźnił się z Adamem ,co z resztą bardzo ją cieszyło ,bo Krajewski był nie tylko jej przyjacielem ,ale również bratem Andrzeja ,czyli jego wujkiem. Z rozmyślań wyrwał ją głos syna.
- Już nie mogę się doczekać jutra ?stwierdził z ekscytacją chłopiec
- Alex a propos ,musimy porozmawiać-powiedziała poważnie Wiktoria
- Ciocia Agata nie przyjedzie ? Przecież mi obiecali ?powiedział pewnie Alex
- Nie ,ciocia przyjedzie ,wujek Marek też ,tylko nie spędzimy tych świąt razem ,bo muszę lecieć do Buenos Aires-powiedziała ,głaszcząc go po głowie
- Ale jak to ? Dlaczego lecisz do Argentyny ? To ma coś wspólnego z dziadkiem?- zarzucił ją lawiną pytań
- Tak ,dlatego Diego przyleciał ?stwierdziła pewnie- Ciocia Agata i wujek Marek zajmą się tobą-dodała
-Nie mogę jechać z tobą ?-zapytał pewnie
- Nie kochanie ,muszę sama porozmawiać z dziadkiem-powiedziała ,patrząc prosto w jego szare oczy
- Mamo ,dlaczego ?-zapytał stanowczo chłopiec
- Musimy sobie wiele wyjaśnić ?odpowiedziała Ruda
- Ale dlaczego ja nie mogę z tobą lecieć?- pytał nieugięty ? Chciałbym go poznać ?dodał ze smutkiem
- Obiecuję ,że nie długo polecimy razem do Argentyny ,do dziadka ,ale teraz muszę lecieć sama-powiedziała ,nie odwracając od niego wzroku
-Mamo proszę ,pozwól mi lecieć ?nalegał mały
-Alex ,nie-stwierdziła stanowczo
- Nawet nie podałaś prawdziwego powodu- stwierdził pewnie
- Kochanie ,zrozum mnie ,proszę ?powiedziała ,dalej mierzwiąc jego włosy
- Mam już tego dosyć ?stwierdził ,wstając z sofy 
-Alex !-powiedziała smutno do wychodzącego z pokoju chłopca ,było jej przykro ,że musi go zostawić w Londynie ,ale wiedziała ,że to dla jego dobra
-Tak?- zapytał z wyrzutem
- Kocham cię ,wiesz ?powiedziała cicho ,patrząc mu w oczy 
- Ja ciebie też-powiedział z lekkim uśmiechem ,przytulając ją mocno 
- Wiesz ,że jesteś dla mnie najważniejszy-kontynuowała Rudowłosa ,łzy zaczęły napływać do jej oczu
- A ty dla mnie ?powiedział ,mocniej się w nią wtulając ? Po prostu nic mi nie mówisz ?powiedział smutno ?Masz przede mną ciągłe tajemnice ?kontynuował
-To nie tak kochanie ?powiedziała ,odgarniając mu włosy z czoła ? Jesteś jeszcze za mały na pewne sprawy ,nie zrozumiałbyś ?tłumaczyła mu lekko zmieszana
- Na wszystko jestem za mały ?powiedział zrezygnowany ? Skąd wiesz ,że niezrozumiałym ?-zapytał 
- Alex ,ja sama nie rozumiem pewnych spraw-westchnęła ciężko ?Jak będziesz starszy to  zrozumiesz ?stwierdziła
-A kiedy dokładnie to będzie ?-zapytał zawadiacko 
- Za kilka lat ?powiedziała Wiki ? Nie cieszysz się ,że spędzisz cały tydzień z ciocią i wujkiem? -zapytała ,próbując zmienić temat
- Jasne ,że się cieszę ,wiesz ,że ich uwielbiam. Nie mogę się doczekać ,tylko będzie mi smutno ,że ciebie przy mnie nie będzie-powiedział smutno ,bawiąc się jej włosami
-Też będę tęsknić ?powiedziała ,przytulając go jeszcze mocniej
- Mamo ?-zapytał chłopiec
-Mhm- przytaknęła
- Pozdrowisz ode mnie dziadka ?-zapytał ?I powiedz mu ,że bardzo chcę go poznać ?dodał pewniej
- Oczywiście kochanie ?odpowiedziała ciepło ,przyglądając mu się z czułością
Wstała wcześnie rano ,o dziesiątej miała lot do Buenos Aires. O godzinie ósmej wylądować mieli Agata i Marek  ,razem z Alex?em przyjechali na lotnisko ich przywitać ,Wiktoria wzięła ze sobą bagaże ,jej odprawa zaczynała się niedługo później . Właśnie czekali na pasażerów lotu r123 z  Warszawy . Po kilku minutach zauważyli  wśród tłumu zbliżającą się w ich stronę dwójkę, Alex podbiegł do nich i rzucił się na szyję Agacie.
- Ciocia !-krzyknął radośnie
- Hej mój mały przystojniaku ?powiedziała ciepło ,głaszcząc go po włosach
- Ej ,bo się obrażę ?zaśmiał się Marek
- No już ,już. Ty jesteś moim dużym przystojniakiem ?powiedziała ,uśmiechając się serdecznie w jego stronę 
- Podobno spędzicie ze mną cały tydzień ?powiedział radośnie chłopiec
- Oj tak ,będzie się działo ,co..-powiedział ciepło Marek ?A gdzie Wiki?- zapytał ,rozglądając się na około
-Hej ?powiedziała zza ich pleców Wiktoria
-Wiki ?powiedziała Agata ,wpadając Rudej w objęcia
- Cześć Agatko ?powiedziała ciepło Rudowłosa ? Marek ?zwróciła się do Rogalskiego ,witając się z nim
- O której masz lot ?-zapytała po chwili Agata
- Za niecałą godzinę ,muszę już iść na odprawę ?stwierdziła smutno ,nie była przekonana co do wyjazdu
- Oprowadzimy cię ?stwierdził Rogalski ,kierując się w stronę terminalu
Czekali już pół godziny ,cały ten czas rozmawiali się i śmiali serdecznie ,właśnie nadeszła kolej Wiktorii ,musiała się z nimi pożegnać.
- Jakby coś to dzwońcie ,dobrze ?upewniała się ? Alex na pewno da wam w kość-stwierdziła
- Alex ,no coś ty ?powiedział pewnie blondynka
-Oj uwierz mi ?stwierdziła Wiki
-Nie martw się ,poradzimy sobie .-uspokajała ją ?Prawda chłopaki?- zapytała retorycznie
- No dobrze ?powiedziała nieprzekonana ,przytulając Agatę ,a potem Marka 
-Dzięki ,że się zajmiecie tym moim małym uparciuchem ?powiedziała z lekkim uśmiechem
-Uparciuchem ?-powiedział udając urażonego 
-No chodź tu ?powiedziała ,przytulając go z całych sił ? Tylko mi cioci i wujka nie zadręcz ?upomniała go 
-  Nie przesadzaj ?powiedział pewnie ,widziała ten charakterystyczny błysk w jego oczach
- Dzwoń często ,dobrze ?powiedziała stanowczo
- Dobrze ,dobrze ?przytaknął ?Ale z ciebie nadopiekuńcza mamusia ?wymamrotał cicho
- Co proszę ?-zapytała Ruda
- Nie nic ?odpowiedział zmieszany 
-Mam nadzieję ?powiedziała ,kolejny raz mocno go przytulając
- Słuchaj się cioci Agaty i wujka Marak ?powiedziała 
- Mhhm-przytaknął
- I bądź grzeczny dobrze ,nie chcę się za ciebie wstydzić ?kontynuowała
-Mhmm-kolejny raz przytaknął
- Żadnych numerów ?przestrzegła do
-I żadnych operacji po nocach ?dodała
- Czyli w dzień mogę oglądać ?-droczył się z nią
- Alex -westchnęła 
- Masz najpóźniej kłaść się spać o 21 i bez wykrętów ?dodała znowu
-Mhmm- przytaknął automatycznie
- No i najważniejsze kochany . Będę strasznie tęsknić ?powiedziała ,znów go przytulając
-Ja też ?odpowiedział ,nie puszczając jej 
- To pa. Widzimy się za tydzień ?powiedziała podchodząc do odprawy ,nie lubiła pożegnań
- Mamo ! ?usłyszała krzyk syna ,podbiegł do niej i rzucił się jej na szyję 
- Kochanie ,muszę już iść ?powiedział ciepło
- Wróć szybko ,dobrze ?powiedział cicho ?Bardzo cię kocham ,jesteś najlepszą mamą na świecie ?dodał pewnie ,milczała ,łzy spływały jej po policzkach ,usłyszenie czegoś takiego z ust dziecka jest największym prezentem dla rodzica ,uśmiechnęła się i spojrzała w jego szare oczy
- Leć już do cioci i wujka ?ponaglała go ,pocałowała w czoło i weszła do tunelu ,prowadzącego do samolotu . Obserwował jak się oddala ,podszedł do Agaty i Marka , razem opuścili lotnisko. Już z nią tęsknił ,ale cieszył się ,że spędzi ten czas własnie z ciocią Agatą i wujkiem Markiem.





                                                                               XVII 
Czekali ,aż samolot Wiktorii odleci ,mały patrzył na niego z punktu widokowego ,obserwował jak znika w przestworzach ,dopiero ,gdy całkowicie zniknął wysoko w chmurach ,podszedł do Agaty i zapytał z lekkim uśmiechem:
- Co będziemy robić?- zapytał z ekscytacją ,liczył na ciekawy dzień w towarzystwie ulubionej cioci i jej męża
- A co byś chciał ?-zapytała ciepło ,patrząc w migające  w jego oczach iskierki
- Ja liczyłem na małe zwiedzanie-odezwał się pewnie Marek
- Zwiedzanie?- zapytał kpiąco chłopiec
- Żartowałem-powiedział ,czochrając jego włosy- O młody ,mamy dla ciebie niespodziankę od wujka Adama- zaczął niewinnie Rogalski
- Niespodzianka? ?zapytał radośnie -Wolałbym jednak wujka Adama we własnej osobie-stwierdził pewnie chłopiec ?Szkoda ,że nie przyjechał ?dodał ,blondynka  uśmiechnęła się do niego 
- To co idziemy ?zaproponowała Agata ? Trzeba to cudo odebrać ,a małe to ,to nie jest-stwierdziła
Ruszyli w stronę punktu odbioru bagaży ,długo czekali w kolejce .Kiedy Marek powiedział ,o który pakunek chodzi ,obsługujący ich mężczyzna uśmiechnął się ciekawsko i wysłał asystenta po wózek z paczką ,wrócił po kilu minutach.
- A co to właściwie jest ?-zapytał zaintrygowany chłopiec ,widząc ogromne pudło
- Nie mam pojęcia-stwierdziła Woźnicka ,Alex spojrzał pytająco na Marka
-Na mnie nie patrz ,nie wiem-powiedział ,uśmiechając się niewinnie 
- Wujku ,przecież wiem ,że wiesz ?upierał się mały
- Taak ,a skąd ta pewność?- zapytał rozbawiony Rogalski ,chciał podroczyć się z chłopcem
- Bo jakbyś nie wiedział ,to pudło byłoby już dawno rozpakowane-stwierdził pewnie
- Racja-zaśmiała się Agata ? Mareczku ,przecież ty jesteś taki w gorącej wodzie kąpany-powiedziała ,klepiąc go po ramieniu 
-No co ty nie powiesz-zaczął przedrzeźniając ją Rogalski
- Ejj- powiedziała udając urażoną ? To powiesz nam co to ?-powiedziała teatralnie wskazując na pudło
- Sami zobaczcie ?powiedział rozkładając niewinnie ręce ,Agata i Alex szybko rozerwali folię ochronną i otworzyli pudło. W środku znajdowały się części do najnowszego ,profesjonalnego modelu zdalnie sterowanego samolotu ,do własnoręcznego montażu .
-Wow- wykrztusiła cicho Agata
- Przecież to jest najnowszy model !- powiedział z ekscytacją chłopiec ,było widać błysk radości w jego oczach
- Musimy natychmiast go przetestować-stwierdził radośnie Rogalski
- Marek ?!- powiedziała ,kręcąc głową Agata
- No co ? A jeśli brakuje jakiś części ,albo jest niesprawny? Wiesz przecież ,że chcę tylko bezpieczeństwa Alex?a ?powiedział usprawiedliwiająco 
- Mhhm ? przytaknęła rozbawiona
- To już mamy plany na dziś ?stwierdził pewnie mały ,porozumiewawczo spoglądając na Marka
- To co, idziemy? Może jakiś park na przedmieściach  ?zaproponowała z lekkim uśmiechem Rogalski ,pchając przed sobą wózek z bagażami 
- Co ja z wami mam ?powiedział rozbawiona Agata , mierzwiąc włosy Alex ?a
Wsiedli do taksówki i  pojechali w stronę Chelsea ,gdzie mieścił się apartament Wiktorii .
- Ciociu ,możemy skręcić w następną przecznicę ,obiecałem pani Hudson ,że ją dzisiaj odwiedzę ?powiedział chłopiec
- Oczywiście ?powiedziała z uśmiechem ?Mówiłam  Ellie ,że jeśli będę w Londynie to  ją odwiedzę  ?dodała ,po czym zwróciła się do kierowcy : Jednak jedziemy do Prince Albert ?s  Hospital 
Byli już w szpitalu ,Alex właśnie wszedł do sali pani Hudson ,Marek poszedł po jakieś ciepłe napoje , byli lekko przemoczeni ,w Londynie panowała typowo angielska pogoda. Postanowiła zrobić Ellie niespodziankę , skierowała się do jej gabinetu na trzecim piętrze. Zapukała cicho.
-Proszę ?usłyszała ciepły głos dawno nie widzianej przyjaciółki
- Ellie- powiedziała radośnie ,wchodząca do  środka ,brunetka gwałtownie wstała z krzesła
- Agata ?powiedziała ,ściskając przyjaciółkę ?Nie widziałam cię od grudnia ,co słychać ?-zapytała serdecznie
- Wszystko jest w porządku. Dzisiaj przylecieliśmy ,przez następny tydzień będziemy w Londynie ,więc na pewno zdążę opowiedzieć ci wszystko ?odpowiedziała ciepło blondynka
- Przylecieliśmy ,czy dobrze rozumiem ,że w końcu przyleciałaś z tym twoim Markiem ?-zapytała z ciekawością brunetka
- Tak ,przyleciałam z mężem ?podkreśliła ostatnie słowo Agata ,zarumieniła się lekko
- Trzeba było mówić od razu ,że jesteś ze swoim Romeo ,co my tu jeszcze robimy ?-zapytała retorycznie ,prawie wypychając Agatę z gabinetu ? Właśnie mam przerwę ,zabieram ciebie i twojego ukochanego na małą dawkę kofeiny ?stwierdziła z uśmiechem ,kierując się pod salę sąsiadki Wiktorii. Marek razem z Alex?em właśnie wychodzili z pokoju. Śmiali się serdecznie.
- Ale macie sąsiadkę ?zaśmiał się mężczyzna 
-  Wujku ,to jeszcze nic ?stwierdził pewnie mały
- Już się boję ?zaśmiał się Rogalski ,zobaczył idącą korytarzem Agatę ,towarzyszyła jej średniego wzrostu brunetka
- Co was tak śmieszy ?-zapytała nadchodząca blondynka
- Ellie ? powiedział radośnie chłopiec ,witając się z kobietą ,uśmiechnęła się na jego widok ,bardzo go lubiła
- Hej młody ?odpowiedziała ciepło -Podobno cały tydzień spędzisz z ciocią i wujkiem ?-zapytała brunetka
- Tak-potwierdził z lekkim uśmiechem
- Tylko nie szalej ?przestrzegła go żartobliwie
- Ciociu ,przecież ja zawsze jestem grzeczny ?stwierdził udając urażonego
- Tak ,jasne ?powiedziała nieprzekonana ,pieszczotliwie czochrając jego włosy ,jej wzrok przeniósł się na mężczyznę .Agata to zauważyła.
- Marek ,to jest Ellie .Ellie ,a to właśnie mój mąż ?przedstawiła ich sobie blondynka
- Miło cię poznać ?stwierdził mężczyzna ,przyjacielsko ściskając jej dłoń
- Ciebie też ,w końcu ?podkreśliła to ostatnie słowo  - Co u pani Hudson ? Nie mogła dziś się ciebie doczekać ?powiedziała do chłopca
- Musiałem opowiedzieć jej wszystko o Rasputinie i Brutusie ?westchnął zrezygnowany 
- To było prawdziwe przesłuchanie-zaśmiał się Rogalski
- Ellie ,mówiłaś ,że masz przerwę ,chodź z nami do tej przyszpitalnej restauracji-zaproponowała Agata 
- Właśnie ta przerwa mi się już skończyła-zrezygnowana spojrzała na zegarek ?Niestety ,muszę wracać na oddział-dodała ? Musimy się umówić ,zadzwonię wieczorem . Cześć-powiedziała pospiesznie i szybko ruszyła korytarzem
- To co ?-zapytała Agata
-Ciociu ,wiesz przecież ,że musimy przetestować ten nowy samolot od wujka Adama ?powiedział radośnie  mały
- No taak ,to nie może dłużej czekać ?ironizowała Agata
- Widzisz jak dobrze się rozumiemy ?powiedział ciepło Rogalski ,obejmując żonę ,pokręciła lekko głową 
- Ach?ci faceci ?westchnęła 
Siedziała w samolocie  już od  prawie pięciu  godzin ,ciągle zastanawiała się ,czy dobrze robi ,lecąc teraz do Argentyny. Tyle lat nie widziała się z ojcem ,tak naprawdę bała się tej rozmowy. Wiedziała ,że w końcu musi przerwać  tę bezsensowną relację ,jaka wytworzyła się pomiędzy nimi od śmierci jej matki. Wiedziała ,że ojciec bardzo to przeżył ,ale nie sądziła ,że tak bardzo go to zmieni. Przez ostatnie lata był wobec niej całkiem obojętny ,unikał kontaktu z nią ,jedyne wieści dotyczące jego osoby ,które dostawała pochodziły od cioci Penelopy ,żony  jego najlepszego przyjaciela ,a jej chrzestnego , Jose del Rio . Jose był kiedyś ambasadorem Argentyny w Hiszpanii ,wtedy bardzo zaprzyjaźnił się z ich rodziną ,ona i jego dzieci wychowywali się razem ,byli bardzo zżyci. Kiedy miała  trzynaście lat , rodzina del Rio wróciła do Argentyny ,pamiętała ,że mocno to przeżyła ,dalej utrzymywała z nimi kontakty ,jednak po jej wyjeździe na studia ich więzi osłabły. Po śmierci Wandy ,wujek Jose zajął się wszystkim ,poczynając  od pogrzebu  ,a kończąc na takich sprawach jak spakowanie jej ubrań ,była mu wdzięczna ,wtedy nie miała do tego głowy ,w tym czasie spadło na nią wiele problemów. Jej ojciec załamał się po śmierci ukochanej żony ,odsunął od siebie bliskich ,nie chciał z nikim rozmawiać ,to właśnie Jose zaproponował mu wyjazd do Argentyny ,chciał by wyrwał się ze wspomnień i spróbował żyć normalnie ,gdzieś ,gdzie wszystko nie będzie kojarzyło mu się z żoną . Niestety Consalida zbyt mocno wziął sobie słowa przyjaciela do serca ,zamknął się w sobie i zatracił w pracy ,sprzedał dom i na stałe wyjechał na drugi koniec świata. Żałowała ,że w tak trudnym dla niego czasie zostawiła go samego ,ale ona również przechodziła wtedy ciężki okres. Straciła matkę ,jej ciąża była zagrożona ,musiała przerwać staż ? Była załamana ,gdyby nie przyjaciele z St.Mary ?s Hospital ,Agata i Anthony ,pewnie byłoby jej trudno tak szybko wrócić do formy. Myślała nad minionymi wydarzeniami oraz nad zbliżającym się nieubłaganie  spotkaniem z ojcem ,aż w końcu zasnęła ,lot z Londynu do Buenos Aires trwał ponad jedenaście godzin ,była już zmęczona tą wielogodzinną podróżą. Jej sen jednak  nie trwał zbyt długo ,wciąż męczyły ją natrętne myśli . Stwierdziła ,że dobrze zrobiła nie zabierając ze sobą syna ,podróż była bardzo długa i męcząca ,a mały przeszedł nie dawno groźny wypadek ,do tego ta niepewność związana z reakcją jej ojca. Nie widziała Alex?a dopiero od kilku godzin ,a już bardzo za nim tęskniła ,perspektywa dłuższej rozłąki nie poprawiała jej samopoczucia. Od wizyty w Essex ciągle zastanawiała się nad propozycją John?a . Chciała dla synka jak najlepiej ,ale bez niego jej życie wydawało się puste i bezsensowne ,był dla niej  promykiem słońca , on sprawiał ,że chciała ,że miała po co żyć ,po śmierci męża ,to właśnie dzięki Alex?owi udało jej się wrócić do normalności ,nie wiedziała co by było gdyby nie on i Agata. Jej wyjazd miał też swoje plusy ,był swego rodzaju testem. Mogła sprawdzić ,jak Alex poradzi sobie bez niej ,było to dość ważne ,bo nadal mocno zastanawiała się nad wysłaniem go do tego prestiżowego internatu. Ciągle była nieprzekonana ,chciała porozmawiać o tym z Agatą ,ale  nie miała do tego okazji ,nie była to rozmowa na telefon . W podjęciu tej decyzji nie pomagał fakt ,że do ostatecznej odpowiedzi zostały jej tylko dwa tygodnie. ?Przecież on ma dopiero sześć lat ?myślała . Wiedziała ,że to będzie trudne zarówno dla niej jak i dla małego ,ale nie chciała kolejny raz być egoistką ,myślała tylko o przyszłości syna ,a niewątpliwie duże perspektywy dawała mu właśnie Charterhouse school . Tymi myślami wyparła strach przed rozmową z ojcem ,nawet nie zauważyła ,kiedy samolot wylądował ,chyba jako ostatnia pasażerka go opuściła. Odebrała właśnie bagaż ,kiedy zauważyła grupkę ludzi trzymający duży transparent z czerwonym napisem : Wiki ,uśmiechnęła się lekko ,widząc trzymających go przyjaciół ,od razu rozpoznała Diego ,który wyleciał z Londynu jeden dzień wcześniej ,obok niego stała ciemnowłosa ,przysadzista ,około sześćdziesięcioletnia kobieta ,rozpoznała w niej dawno niewidzianą ciocię Penelopę ,pomiędzy nim stała drobna szatynka ,a z tyłu cała grupa znanych i nieznanych jej twarzy ,podeszła bliżej ,od razu w ramiona wpadła jej starsza kobieta ,niemal płakała.
- Tufillas ,nasza mała . Jesteś w końcu ?powiedziała radośnie ,nie puszczając Wiktorii ? Nie mogę uwierzyć ,że  tu jesteś ,tyle lat cię nie widziałam ?powiedziała ocierając łzy ? A gdzie twój synek ? Na pewno wyrósł ,co? - zapytała ,rozglądając się dookoła
- Alex został w Londynie ?powiedziała Rudowłosa
- Szkoda ?stwierdziła kobieta ?Mam nadzieję ,że przywiozłaś jakieś zdjęcia ,chcemy go zobaczyć-powiedziała radośnie kobieta
- Tak ,jasne ?powiedziała pewnie Wiki ,wpadając w objęcia dawno nie widzianych przyjaciół ,wkrótce poznała resztę stojących przy transparencie ludzi
- A to jest Marie ?powiedział Diego ,przedstawiając jej drobną szatynkę ? Moja narzeczona ?dodał ciepło
- Bardzo mi miło ?powiedziała serdecznie Ruda
- Mnie też . Tyle o tobie słyszałam ?powiedziała ciepło Marie
- Naprawdę ?-zapytała ,patrząc niepewnie na Diego ? Mam nadzieję ,że raczej te dobre rzeczy ?powiedziała pewnie ,dalej patrząc z wyrzutem na mężczyznę
- Oczywiście ,że dobre . Diego dużo opowiadał mi o waszym dzieciństwie-powiedziała serdecznie szatynka
- Taak ?powiedziała zdziwiona ?Mam nadzieję ,że nie mówiłeś wszystkim o  tej starej sprawie  ,o której powiedziałeś Alex?owi- powiedziała niby obojętnie
- Jakiej sprawie?- zapytała nie kryjąc ciekawości Marie
- Nie pochwalił ci się ?-zapytała zdziwiona 
- To były stare dzieje-wykręcał się lekko speszony mężczyzna
- Taak. Przez twoje opowiastki mój syn może teraz uniknąć każdego szlabanu-stwierdziła rozbawiona
- Kochanie ,nic mi o tym nie mówiłeś-zaczęła z złośliwym uśmiechem Marie
- Takie tam ,nieważne ?powiedział zmieszany ? Wiki ,oczywiście zostaniesz w naszym nowym hotelu-stwierdził ciepło ,chciał jak najszybciej zmienić temat
-Nie ma mowy-odpowiedziała za nią starsza pani ? Oczywiście ,że zatrzyma się w naszym domu-stwierdziła głosem nieznoszącym sprzeciwu ? Mamy wiele spraw do omówienia-powiedziała już bardziej poważnie. Wiktoria uśmiechnęła się lekko ,wiedziała ,że zbliżająca się rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych.

                           Jeśli mi się uda to dodam jeszcze next'a - dużo ciekawszy

4 komentarze:

  1. Znowu nie ma FaWi :( Ale mi się podobało :) CZEKA NA NEXT!!! / Julka

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowna jesteś nie wiem jak opisać twój talent kochana :) Nic mi nie pozostaje napisać tylko,że czekam niecierpliwie na next!!! / Maciek

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma Wiki i Andrzeja razem szkoda. Te części też są dobre może nie tak jak poprzednie,ale mi się podobały :) Czekam w takim razie na nexta z FaWi dziś bużka / Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze was rozumiem, zdaję sobie sprawę z tego, że te części są beznadziejne i nudne. Będzie next z Falko no i Argentyna....po tych częściach akcja stanowczo nabiera tempa...

    OdpowiedzUsuń