Kolejna część. Trochę zwiastuje ,co będzie działo się później ,a troszkę tego będzie. Proszę o komentarze !
XXII
PART I
Adam wypożyczył dla nich gokarty. Nie mogli doczekać się przejażdżki.
-Masz ?podał chłopcu kask ,pomógł mu go zapiąć . Sam zrobił to samo. Stanęli przy pojazdach.
-Wiesz jak się tym jeździ ?-zapytała Krajewski
-Oczywiście ?prychnął chłopiec ? Tata mnie nauczył ?dodał smutno ,Adam spojrzał na niego ze współczuciem.
-No młody ?zaczął ?Kto ostatni na mecie.. ?powiedział ,ale chłopiec był szybszy ,wsiadł do gokarta i odpalił go szybko.
-Osz ty ?zaśmiał się brunet ,również odpalił pojazd i podążył za Alex?em , w głębi serca Adam ciągle pozostał chłopcem. Zrobili dziesieć kółek wokół wytyczonego z opon toru. Alex na ostatnich dwóch metrach wyprzedził Adama.
-Byłem pierwszy ?radośnie stwierdził mały
-Dałem ci fory ?powiedział rozbawiony Adam
-Nie prawda ?stwierdził chłopiec ? Wujku ,po prostu byłeś słaby ?dodał
-Ty mały ?powiedział rozbawiony ,zaczął go łaskotać ,obaj zaczęli śmiać się do rozpuku
-Dobra ,to co ,teraz lody ?-zapytał po chwili Adam
- Pistacjowe ?stwierdził mały
-Pistacjowe ?-zapytał zdziwiony Adam
-Mhhm -przytaknął chłopiec ?Wiem ,nikt nie lubi tego smaku ?stwierdził z przekonaniem
-Ja też uwielbiam lody pistacjowe ?powiedział z uśmiechem ,udali się do stojącej nieopodal budki . Zajadali się lodami ,rozmawiali o gokartach i przekomarzali się ,kiedy usłyszeli dźwięk dzwonka.
-Przepraszam-powiedział krótko Adam ,odebrał telefon
-Halo ?-zapytał zrezygnowany ,liczył ,że w końcu odpocznie od szpitala
---------------------------------------------------------
- Tak ,już jadę ,mam tą dokumentację w domu . Zaraz będę ?stwierdził pewnie Krajewski ,rozłączył się
-Ze szpitala ?stwierdził ze smutną miną chłopiec ,lubił spędzać czas z Adamem
-Tak ?powiedział zrezygnowany ?Musimy jeszcze zajrzeć w pewne miejsce-dodał tajemniczo ,wsiedli do jego auta. Kwadrans później byli już na miejscu.
-Gdzie jesteśmy ?-zapytał ,z ciekawością przyglądając się ogromnej willi- To twój dom wujku ?-zapytał ,patrząc na Adama
- Nie ,znaczy nie do końca ?powiedział szybko Krajewski ? Chodźmy ?stwierdził ,po czym otworzył furtkę i wszedł na posesję ,wyjął klucze i otworzył drzwi do domu.
-Wejdź ?powiedział do chłopca ,wszedł szybko do salonu ,po czym zniknął w jednym z wychodzących z niego korytarzy. Mały rozejrzał się po dużym ,nowocześnie urządzonym pomieszczeniu . Podszedł do zajmującej całą ścianę biblioteczki.
- Wow ?wyszeptał cicho ,przyglądając się setkom książek i publikacji poświęconym chirurgii. Wziął jedną z nich i usiadł na czarnej ,skórzanej sofie . Przejrzał ją pospiesznie ,odłożył na miejsce ,dalej przyglądał się pomieszczeniu. ?Ciekawe czyj to dom ?-zastanawiał się . Wujek Adam długo nie wracał ,więc Alex wiedziony wrodzoną ciekawością udał się na dalsze ??zwiedzanie?? willi. Wszedł na kolejne piętro po szklanych schodach ,rozejrzał się po korytarzu i otworzył trzecie drzwi na lewo ,okazało się ,że prowadzą one do dużego ,jasnego gabinetu ,na środku którego stało pełne dokumentacji duże ,mahoniowe biurko. Gabinet łudząco przypominał ten z pałacu z Surry. Chłopiec podszedł bliżej i usiadł na wysokim ,skórzanym fotelu ,pokręcił się. Pamiętał jak był jeszcze bardzo mały i wdrapywał się na kolana taty ,godzinami potrafił siedzieć w jego gabinecie. Poczuł zimno w okolicy serca ,bardzo brakowało mu Anthony?ego . Spojrzał smutno w miejsce ,gdzie w gabinecie jego ojca stało ich rodzinne zdjęcie ,na tym biurku też stała fotografia ,lecz przedstawiała ona dwójkę dzieci. Około dziewięcioletniego chłopca i kilku miesięcznego niemowlaka ,za dziećmi stało uśmiechnięta blondynka. Alex wziął do ręki ramkę i przyjrzał jej się dokładnie ,usłyszał głos wujka.
-Alex !-z dołu słychać było Krajewskiego
- Już idę-powiedział pospiesznie ,wstając z fotela
- O tu jesteś ?powiedział z uśmiechem ,wchodzący do środka Adam -Oj młody ,młody ?westchnął ,poczochrał go po włosach ? Mam już te dokumenty ,jedziemy do szpitala ?stwierdził , chłopiec ziewnął. Adam spojrzała na zegarek ?Jest już po dziewiątej ?powiedział zaskoczony ,rozumiał ,ze mały może być już zmęczony ,miał dzisiaj dzień pełen wrażeń .
-Jesteś zmęczony ?-zapytał ,przyglądając się prawie zasypiającemu na stojąco malcowi
- Nie ?zaprzeczył szybko
-Jak mama ?zaśmiał się Krajewski ,wziął z garderoby koc i razem z Alex?em zszedł na dół po schodach
-Jesteś padnięty ?stwierdził pewnie ?Kładź się ?powiedział wskazując na sofę
-Nie wujku ,chce jechać z tobą ? nie ustępował mały
-Alex, ciocia by mi nie wybaczyła ,jakby zobaczyła cię w takim stanie ,połóż się ,za kilka godzin przyjadę z ciocią i zabierzemy cię do ich domu. W tym momencie nie mam kluczy i nie mogę cię tam zawieźć ,a w szpitalu się nie wyśpisz ?stwierdził pewnie
-Ale..-zaczął ,ale przerwał ,rzeczywiście zmęczenie dawało mu się we znaki ? Dobrze ?powiedział niechętnie , Krajewski okrył go kocem
-Zamykam cię od środka ?powiedział ? Dobranoc ?usłyszał dźwięk zamykanych drzwi. Mimo ,że był zmęczony nie mógł oprzeć się pokusie sięgnięcia po jedną z książek ,stających na ogromnej półce. Wstał ,wybrał jedną i pogrążył się w lekturze ,zasnął z jedna z nich w ręce.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- PARTII
Marek niemal wybiegł z pokoju lekarskiego ,jakoś udało mu się dogonić profesora.
-Już szykują blok ?stwierdził Falkowicz ? Dyrektor będzie asystował . Chciałbym by pan był obecny na sali ,ma pan większe doświadczenie ?powiedział pewnie
-Tak .Oczywiście ? powiedział Rogalski ? A gdzie jest dyrektor ?-zapytał rozglądając się po korytarzu
- I zaczynają się schody panie kolego ?powiedział ze sztucznym uśmiechem ? Otóż Piotr od kwadransu próbuje dostać zgodę na tą operację . Chciał się skonsultować ,a tu okazało się ,że operacja jest jeszcze bardziej pilna ,niż sadził ?powiedział obojętnym tonem ,rozłożył ręce ,wszedł do sali naprzeciwko .Przy łóżku stali Gawryło i Klaudia ,usilnie namawiali pacjentkę na operację.
- Nie ,nie mogę ?tłumaczyła się kobieta ? Co będzie z dziećmi ?-pytała głośno ?Nie mają żadnej rodziny ?stwierdziła zatroskana
-Pani Alu ?tłumaczyła jej Klaudia ,ale kobieta przerwała jej
-Obiecuję przyjdę za tydzień ,ale nie teraz ?nalegała kobieta
-Pani wybaczy ?wtrącił się ,przysłuchujący się rozmowie Falkowicz ? Ale ta operacja nie może czekać ?stwierdził stanowczo ? Niech pani pomyśli o dzieciach. Jeśli zaraz pani nie zoperujemy ,później będzie już za późno-powiedział obojętnym tonem ,uniósł charakterystycznie brew ,czekając na odpowiedź.
-Nie ?powiedziała uparcie kobieta ,westchnął w duchu
-To za duże ryzyko ?powiedziała
-Ryzyko ?-zapytał kpiąco ? Nie wiem co pani myśli ,ale to ryzyko ?podkreślił ostatnie słowo ?Jest jeszcze większe ?kontynuował ? Jeśli w ciągu najbliższych trzydziestu minut nie dojdzie do operacji ?zaczął powoli podnosić głos
- Jeśli mam umierać to wolę tu w otoczeniu dzieci ,niż na zimnym stole operacyjnym ?powiedziała pewnie
-Chce je pani narażać na niepotrzebną traumę ?-zapytał ,chciał podejść ją od tej strony
- Traumę ,pożegnanie się z matką nazywa pan traumą ?-zapytała wzburzona pacjentka
-Andrzej ..-zaczął Piotr
- Bez operacji umrze pani w ciągu kolejnych trzech ,no dobrze przy odrobinie szczęścia czterech godzin ?stwierdził szczerze ?Pani wybór ?dodał ? A zegar : Tik ,Tak ,Tik ,Tak ?powtarzał jak echo
- Panie doktorze ?zaczęła kobieta ? To naprawdę jedyna możliwość ?-zapytała z nadzieją
-Przecież powtarzamy to pani od dwudziestu minut ?powiedziała zniecierpliwiona Klaudia ,kobieta zamyśliła się na chwilę.
- A co pan zrobiłby na moim miejscu ?-poważnie zapytała Falkowicza ? Wolałby pan umrzeć szczęśliwy ,czy nieświadomy z rozprutą klatką piersiową ?
- Mam to szczęście ,że nie muszę wybierać ?stwierdził pewnie
-A jeśli musiałby pan dokonać wyboru ?-drążyła dalej
- Nie jestem w pani sytuacji ,ale jeśli jedyną szansą na przeżycie byłaby operacja to z pewnością bym się na nią zdecydował ?stwierdził zniecierpliwiony ,ta kobieta strasznie go irytowała ,szkodziła sobie z odwlekaniem nieuniknionego
- Ma pan dzieci ?-zapytała ni stąd ni z owąd
- Nie ?odpowiedział szybko , Rogalski spojrzał na niego w dziwny sposób ,on tez odwzajemnił mu się pytającym spojrzeniem ? A tak właściwie to co to ma?-zaczął
- Dużo ?stwierdziła pacjentka ,Profesor niespodziewanie opuścił salę ? Idiotka ?pomyślał ,za nim wyszedł Piotr ,z sali nadal dochodziły dźwięki kłótni niepokornej pacjentki i Klaudi. Korytarzem przechodziła pielęgniarka .
- Pani Izo ?przywołał ją profesor ? Proszę podać tej pani ?wskazał na uchylone drzwi ? Leki nasenne ? stwierdził ,pielęgniarka bez pytania wykonał polecenie
-Zwariowałeś ?-zapytał szeptem Piotr
- Jeśli będzie nieprzytomna ,a jej życie jest zagrożone ,to mamy prawo wykonać operację bez jej zgody ?oświecił Gawryłę
- Dobrze ,tylko to jest nielegalne ?podniósł głos dyrektor
-Czego się nie robi dla pacjentów ?westchnął teatralnie Falkowicz
-A jeśli cię pozwie ?zaczął Piotr
-Ona pozwie ?-zapytał kpiąco ? Zobaczysz ,jeszcze te jej słynne dzieci będą mi dziękować ?powiedział pewnie ,Gawryło niechętnie przyznał mu rację ,jeśli zaraz nie zadziałają pacjentka umrze ,a pomysł Falkowicza choć iście falkowiczowy był jedynym wyjściem z tej sytuacji
-No dobrze ?powiedział w końcu ? Ruud zaraz ją przygotuje ,chodźmy na blok ?powiedział ,po czym udali się do myjni
- Dobrze ,że jesteś w szpitalu ,nie wiem czy sami dalibyśmy sobie radę ?stwierdził Piotr ,Falkowicz uśmiechnął się w ten charakterystyczny sposób ? A tak właściwie ,to dlaczego byłeś jeszcze w szpitalu ?-zapytał go
-Adam wybierał się chyba na jakąś randkę ,albo imprezę ,a po tym rozstaniu nie jest z nim najlepiej ,wiec wspaniałomyślnie się zgodziłem go zastąpić-stwierdził obojętnie profesor ,nie powiedział by tego komuś innemu ,ale z Piotrem łączyło go coś w guście ?przyjaźni? ,choć trudno tak nazwać ich nietypową relację ? A tak to ,chociaż ciekawa operacja się nadarzyła ?powiedział z uśmiechem ,Gawryło pokręcił głową ,nigdy nie rozumiał Falkowicza ,ale w kwestii ??ciekawych?? operacji nie rozumiał go całkowicie ,dla niego pacjenci to przypadki ,wyzwania
- O ile wiem to Adam zajmuje się teraz małym ?stwierdził pewnie Piotr
-Chcesz mi powiedzieć ,że Adam niańczy jakieś dziecko ?-rozbawiony profesor zapytał z niedowierzaniem
- No tak ?odpowiedział zmieszany dyrektor ,Andrzej zaśmiał się ,pokazując swoje perliście białe zęby
-Nie wiem ,kto jest na tyle nieodpowiedzialny by zostawić dziecko z moim bratem ?-zapytał szczerze rozbawiony ,do myjni wszedł Ruud
-Pospieszcie się ?ponaglał ich
Weszli na salę ,czekał tam już na nich Marek. Falkowicz wciąż miał iskierki rozbawienia w oczach . ?Adam i opieka nad dzieckiem ?myślał ? Czyste szaleństwo ?uśmiechnął się do siebie.
-Zaczynamy ?powiedział do kolegów ,rozpoczęli operację.
Po pięciu godzinach ciężkiej pracy ,w końcu skończyli operować . Zdjęli maski ,przemyli twarze wodą.
-W ostatniej chwili ?powiedział Piotr ? Gdyby nie ty Andrzej ,już dawno byłoby po niej -stwierdził pewnie Gawryło
- Gdyby od razu zgodziła się nie mielibyśmy tylu dodatkowych problemów ?skwitował
- Nadal ciekawi mnie ,że tak nagle straciła przytomność-powiedział ironicznie Rogalski
-Można powiedzieć ,że nie omieszkaliśmy jej w tym pomóc ?stwierdził ze swoim uśmieszkiem profesor ,Marek spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.
- Panowie ,jest już po czwartej ,myślę ,że mogę już wracać do domu ?powiedział pewnie Falkowicz
-Tak ,jasne ,nie ma problemu .Jedź-zgodził się Piotr ? Oo ,Andzrej ?zaczął ? Jutro chciałbym porozmawiać z tobą o doktorze Rymowski ?dokończył tajemniczo
- Rymowski ? Masz jakieś uwagi ?-zapytał zaintrygowany
-Nie ,po prostu ..-zaczął ? A z resztą ?machnął ręką ? Jutro ci powiem-stwierdził
- A może jednak w środę ?-zapytał Falkowicz ? Mam kilka ważnych spraw do załatwienia we Wrocławiu ,obawiam się ,że mogę nie zdążyć ?powiedział obojętnie
-Jak chcesz ?stwierdził Piotr
- W takim razie ,dziękuję za dzisiejszą współpracę i żegnam panów ?powiedział ,po czym udał się do wyjścia . Gawryło i Rogalski udali się do pokoju lekarskiego ,na korytarzu spotkali Agatę.
-Jak operacja ?-zapytała blondynka
- Łatwo nie było ,ale pacjentka żyje ?powiedział Piotr ?Coś się działo ?-zapytał
-Małe zamieszanie na izbie ,podobno był też jakiś wypadek i operowany był jakiś facet ,ale nie wiem ,kto operował ?powiedziała szybko ,razem z nimi wchodząc do lekarskiego
- Adam ?-zapytała zdziwiona
- Cześć ?odpowiedział cicho ,masował skronie
-A co ty tutaj ..-zaczęła
-Wezwali mnie ?odpowiedział ,opierając głowę na poduszce ,było widać ,że jest wykończony
- A Alex ?-zapytała spanikowana Agata
-W domu ?odpowiedział zaspany Krajewski
-Adam ,Adam ?szarpnęła go za ramie ? W Mińsku ?-zapytała
-Nie ,w domu Andrzeja ?wymruczał cicho
- CO!?-krzyknęła ,tym razem skutecznie udało jej się obudzić Adama ?Sam ?-zapytała z niedowierzaniem ?Zostawić dziecko z Adamem ,trzeba być ?..-myślała ,kręcąc głową
- No teraz ,to już chyba nie sam ?stwierdził Piotr
-Jak to ?-zapytała coraz bardziej zdenerwowana niebieskooka
-Andrzej właśnie tam pojechał ?powiedział za niego Marek ,spojrzał w oczy Agaty ,Agata nie była w stanie wydusić z siebie słowa ,nieobecnie spojrzała przed siebie ? No ładnie ?powiedziała do siebie . Nie mogła tam pojechać ,miała dyżur ,poza tym złapanie taksówki o tej porze było cudem ,a Krajewski był nieprzytomny ,nie mogła nic zrobić .Westchnęła.-Cholera !-myślała. Nie poradnie spojrzała na męża ,na jego twarzy również malowało się przerażenie.
Daj dalej bo mnie bardzo zaciekawiłaś :D
OdpowiedzUsuń~ruda
Dalej jest tylko lepiej . Dodam jutro :D
Usuń